Dwie osoby usłyszały federalne zarzuty w związku z sobotnimi zajściami w chicagowskiej dzielnicy Brighton Park. Agenci służb imigracyjnych USA postrzelili kobietę, która miała wjechać autem w ich samochód.
Incydent wywołał protest. A doszło do niego w sobotę około 10 rano w pobliżu ulic 39 ulicy i Kedzie. Na miejsce wezwano chicagowską policję, której funkcjonariusze ucierpieli na skutek rozpylonego przez agentów służb imigracyjnych gazu łzawiącego, mającego odstraszyć protestujących. Departament sprawiedliwości USA twierdzi, że 30-letnia Marimar Martinez i 21-letni Anthony Ian Santos Ruiz użyli swoich samochodów, aby zablokować pojazdy agentów federalnych a potem je staranowali. Z oświadczenia wynika, że agenci federalni wysiedli z samochodów i oddali pięć strzałów w stronę Martinez, znajdującej się w aucie. Zarówno ona, jak i Ruiz uciekli. Martinez aresztowano w oddalonym o prawie milę warsztacie samochodowym. Zabrano ją do szpitala. Miała mieć broń. Biuro prokuratora generalnego Stanów Zjednoczonych podało, że kobietę i mężczyznę oskarżono o napaść, utrudnianie działań i zakłócanie egzekwowania prawa przez funkcjonariuszy federalnych. Gubernator Illinois J.B Pritzker podczas niedzielnego programu „State of the Union” stacji CNN opowiedział o strzelaninie w Brighton Park. Wyraził obawy o bezpieczeństwo mieszkańców. „W tym przypadku naprawdę trudno ustalić, jakie są fakty, a oni nie pozwalają nam uzyskać do nich dostępu. Po prostu szerzą swoją propagandę, a potem musimy ustalić, co właściwie się wydarzyło” – powiedział Pritzker odnosząc się do przebiegu zdarzenia podanego przez służby federalne.