90 lat minęło…

15 października 2017

Jubileuszowym bankietem kończy się rok 90-lecia istnienia Wisły Chicago, najstarszego klubu polskiego poza granicami kraju. W roku jubileuszowym mieliśmy duży turniej Wisły z udziałem 28 zespołów, wygrany przez Eagles; także okolicznościowy turniej dla dzieci, z udziałem 13 zespołów, były dwa udane pikniki klubowe. A co się działo na boiskach? Bywało rożnie. Zacznijmy od przypomnienia, że klub ma dwie drużyny seniorów (Wisła A i Wisła under-23 B) i sześć grup juniorskich, a najliczniejszą –  co bardzo cieszy – jest grupa dzieci poniżej siódmego roku życia. Jeśli chodzi o wyniki, to były one w jubileuszowym roku raczej średnie. Takie, do jakich przyzwyczaili swoich kibiców piłkarze od szeregu lat. Pomimo uczestnictwa w jubileuszowym turnieju aż pięciu zespołów  klubu (w różnych  kategoriach) ani jeden z nich nie zdołał wygrać rywalizacji. W lidze National pierwszy zespół zakwalifikował się  do play offs, zaś Wisła B została zdegradowana do First Division –  zresztą nie ukończyła ligowego sezonu z braku zawodników. Tradycyjne bowiem po wakacjach połowa tego młodzieżowego teamu odchodzi do swoich szkolnych drużyn. W obu wiślackich zespołach jak na lekarstwo cudzoziemców. To wyjętek pośród polonijnych klubów, które w większości w coraz większym stopniu uzupełniają braki kadrowe, głównie piłkarzami latynoskimi. Od 12 lat Wisła nie posiada własnego lokalu. Byłem świadkiem przeprowadzki klubu do ostatniej siedziby, przy 3808 N. Central Ave. Tydzień przed Thanksgiving Day w 1993 roku prezes honorowy Henryk Czaplak przeniósł tam klubowy sztandar z poprzedniej siedziby, przy W. Fullerton Ave. Nowe miejsce wydawało się wymarzone – duży budynek, położony w dobrej dzielnicy, z dużą klubową salą i możliwością zagospodarowania  basementu. Niestety działacze nie doszli do porozumienia by złożyć się na downpayment i zakupić budynek. Zadowolono się wynajmem – w rezultacie gdy budynek został sprzedany, we wrześniu 2005 roku, Wisła pozostała na lodzie. Od szeregu lat klub korzysta z gościny Czesława Piłata w jego „Vorest View Bakery” – tam odbywają się zebrania zarządu, i okolicznościowe imprezy, takie jak bożonarodzeniowe czy wielkanocne spotkania. Na to, by na swoje 100-lecie Wisła znalazła siedzibę, trudno raczej liczyć. Jakie było tych 90 lat dla Wisły? Były okresy lepsze, jak choćby wygranie w Dallas w 1982 roku Champions of Champions, czy Turnieju Polonijnego w 1988 roku, w dorobku są mistrzostwa stanu Illinois, ale były i okresy gorsze, trudniejsze, a nawet taki, kiedy los klubu wydawał się przesądzony. Na szczęcie w takich momentach nie zawodzili najbardziej oddani działacze, tacy jak prezes honorowy  Henryk Czaplak czy wieloletni sekretarz klubu – Edward Skiba. Hynryk Czaplak przybył do Chicago z Niemiec w lutym 1952 roku. Już na drugi dzień spotkał Edwarda Skibę, kolegę z kompanii wartowniczych z Niemiec, gdzie razem grywali w piłkę. Ten od razu powiedział: „Panie Heniu, ja tu już gram w jednej drużynie, w Wiśle. Przyjdź pan do nas". "Tak mnie złapali" – wspomina p. Czaplak. Z Wisłą związał się na śmierć i życie. Dzisiaj, ponad 90-letni pan Henryk wprawdzie mieszka na Kalifornii, ale o swoim klubie nie zapomina. "Najtrudniejsze lata w historii klubu – powiedział mi – to okres od1956 do1960 roku. Nie było wtedy niczego – ani siedziby, ani zawodników. Klub był osłabiony, kilka osób z zarządu odeszło, zostaliśmy w praktyce w dwójkę z p. Skibą. Wtedy to praktycznie cały klub – dokumentacja, papiery, piłki, sprzęt, stroje – wszystko mieściło się w obszernym bagażniku mojego samochodu, a  miałem wtedy sportowego, dwudrzwiowego Forda Victorię 55". Natomiast pan Skiba zajął się korespondencją z Ligą i rychło okazał się mistrzem w tej materii – znał na pamięć wszystkie regulaminy, potrafił wygrać najtrudniejsze sprawy w lidze na korzyść Wisły. Pana Skibę pamiętam dobrze  z okresu siedziby klubu przy 441 W. Fullerton – miał tam swoją „klitkę” w basemencie, w której urzędował, zawsze obłożony mnóstwem papierów. Nieduży – w porównaniu z późniejszą siedziba przy Central –  lokal przy Fullerton Ave miał swój urok, a dużym przeżyciem były spotkania z reprezentantami Polski podczas Turnieju Polonijnego w 1988 roku, w ogródku z tyłu klubowego budynku. Zbliżał się rok 1997, a w nim 70-lecie klubu, połączone z organizacja prestiżowego, XII Polonijnego Turnieju Piłkarskiego. Pamiętam, jak żmudne były przygotowania i do turnieju, i do jubileuszu. Przez blisko rok, tydzień w tydzień spotykaliśmy się w lokalu klubowym przy Central. Zaproponowałem wówczas przygotowanie i wydanie monografii 70-lecia klubu. Projekt został przez zarząd przyjęty. Trzeba dodać, że przez 70 lat na temat Wisły nie ukazała się żadna drukiem pisana praca. Przez ponad pół roku grzebałem się w archiwach w poszukiwaniu materiałów i zdjęć. Najwięcej znalazłem ich w archiwum Dziennika Związkowego. Czy się udało? Powstała spora, licząca ponad 150 stron książeczka z licznymi zdjęciami, zatytułowana: ”70 lat Wisła S.A.C. Chicago”. Na dodatek wydrukowana w formie donacji, czyli za darmo przez byłego juniora Wisły – Stanley Jasiuwienasa w jego Mid-City Printinjg Service inc. W trakcie zbierania materiałów do wydawnictwa udało mi się dotrzeć do chyba najstarszego z żyjących wówczas piłkarzy klubu –  Edwarda Dudka, ktory tak wspomniał swój debiut w klubie, w roku 1937: "Ojciec często zabierał mnie na mecze. Mogłem mieć wtedy 10 lat"  – mówił, gdy odwiedziłem go w 1996 roku. "Przynosiłem piłkarzom wodę, podziwiałem ich grę, a w przerwie pokopałem trochę prawdziwą piłką. Pewnej niedzieli podwieźli nas tam, gdzie miała grać  Wisła. Akurat brakowało im dwóch graczy. Ktoś zaproponował, by mnie wypróbować. Zdania były podzielone. "Zharatają cie…". "Jak tak chce, to niech idzie… Posłano mnie na skrzydło z dobrą radą – lepiej idź tam, wtedy nie będą cię kopać. A tymczasem cztery bramki strzeliłem w tym debiucie, a miałem wtedy15 lat". Bankiet jubileuszowy 70-lecia SAC Wisły Chicago w White Eagle w Niles udał się. Podobnie jak towarzyszący jubileuszowi XII Polonijny Turniej Piłkarski w którym uczestniczyły aż 34 zespoły – to rekord nie pobity do dzisiejszego dnia. Również organizacja mogła być przykładem dla innych. A potem było  80-lecie z wydanym z tej okazji przez Marka Bobera pięknym albumem  „WISŁA 1927-2007”. Przed pięciu laty skromniej obchodzono 85-lecie, a dzisiaj nasz najbardziej zasłużony klub kończy 90 lat. Cieszmy się, że pomimo trudności, Wisła Chicago wciąż egzystuje, mało  z tym – odnosi sukcesy i oby tak dalej – na początek do stulecia. To już niedługo, za dziesięć lat…

 

PARTNERZY