Napływają sprzeczne i trudne do zweryfikowania informacje dotyczące sytuacji na rosyjsko-ukraińskiej granicy. Rosyjskie ministerstwo obrony codziennie podaje informacje o rozpoczęciu lub zakończeniu manewrów wojskowych.
Rosyjskie media niezależne, powołując się na zachodnie redakcje podają, że Moskwa ściąga na rosyjsko – ukraińskie pogranicze nie tylko żołnierzy, ale również oddziały medyczne. Natomiast ukraińskie ministerstwo obrony nazywa część tych doniesień elementem wojny informacyjno – psychologicznej, której celem jest wywołanie paniki. Rosyjski portal niezależny Meduza powołując się na doniesienia agencji Reuters i gazety The Wall Street Journal napisał, że Rosja zaopatruje przygraniczne regiony w krew i przerzuca w pobliże ukraińskiej granicy wojskowe oddziały medyczne. Ministerstwo Obrony Ukrainy zaprzeczyło tym doniesieniom. Według ukraińskiego resortu, taka działalność nie została zarejestrowana, a tego typu informacje są elementem dezinformacji, która ma wywołać panikę. W ocenie cześci analityków wojskowych, podobne zadanie mają spełniać codzienne informacje podawane przez rosyjskie ministerstwo obrony, dotyczące rozpoczęcia manewrów na morzach: Barentsa, Czarnym, Bałtyckim i Kaspijskim oraz o przerzucie wojsk na Białoruś, gdzie 10 lutego mają się rozpocząć ćwiczenia rosyjsko – białoruskie. Niezależni analitycy podkreślają, że w ten sposób Moskwa stara się wywrzeć presję na NATO, z którym prowadzi negocjacje w sprawie tak zwanych gwarancji bezpieczeństwa. W ten kontekst wpisują się też informacje o zakończeniu manewrów w Zachodnim Okręgu Wojskowym, co ma być potwierdzeniem, że Rosja jedynie prowadzi szkolenia na swoim terytorium i jest gotowa do obrony własnych granic, ale nie zamierza na nikogo napadać. Rosyjscy komentatorzy niezależni przypominają, że politycy w krajach NATO z dużą nieufnością odnoszą się do tego typu zapewnień Kremla i Bruksela oraz Waszyngton zagroziły Rosji dotkliwymi sankcjami, jeśli zaatakuje Ukrainę.
