W tureckim Stambule ruszyła nowa runda ukraińsko-rosyjskich negocjacji pokojowych. Przedstawiciele obu krajów spotkali się po raz pierwszy od niemal trzech tygodni. Szanse na osiągnięcie porozumienia są jednak niewielkie.
O tym, jak wielką wagę do rozmów przywiązują tureccy gospodarze, może świadczyć fakt, że rozmowy otworzył sam prezydent Recep Tayyip Erdogan. Polityk apelował do obu stron o postępy w negocjacjach. „Nie ma wygranych i przegranych, jeśli rozmawiamy o prawdziwym pokoju. Przedłużanie konfliktu nie leży w niczyim interesie” – mówił. Wznowienie rozmów po przerwie uznawane jest za sukces, ale zarówno Ukraina, jak i Stany Zjednoczone twierdzą, że szanse na przerwanie ognia są niewielkie, i obwiniają o to Rosję. Ukraina zapowiadała też, że nie zgodzi się na jakiekolwiek żądania terytorialne Rosji, czyli przede wszystkim na oderwanie Donbasu od Kijowa. Moskwa z kolei wykluczyła wczoraj możliwość bezpośredniego spotkania prezydentów Zełeńskiego i Putina. W spotkaniu w Turcji bierze udział m.in. rosyjski oligarcha Roman Abramowicz. Ukraina ma nadzieję, że dzięki jego mediacji uda się porozumieć z Kremlem. Portal śledczy Bellingcat poinformował, że trzy tygodnie temu w czasie negocjacji na Białorusi doszło do próby otrucia Abramowicza oraz kilku członków delegacji z Ukrainy. Próba nie powiodła się, ale przedstawiciele władz w Kijowie na dzisiejsze spotkanie otrzymali instrukcje, by nie jeść ani nie pić niczego, podanego w trakcie rozmów ani nie dotykać żadnych powierzchni.