Organizacja Hamas grozi, że nie uwolni żadnego izraelskiego zakładnika, jeśli Izrael nie zgodzi się na dalszą wymianę jeńców. Jednak na rozejm w Strefie Gazy na razie się nie zanosi. Wręcz przeciwnie, walki są coraz bardziej zaciekłe, a liczba ofiar śmiertelnych szybko rośnie.
Wojna trwa już dwa miesiące i z każdym dniem się zaostrza. Izraelskie wojsko przeczesuje teraz miasto Chan Junus na południu, gdzie mają ukrywać się przywódcy Hamasu. Według miejscowych mediów, walki w mieście są najbardziej intensywnymi od początku całej operacji lądowej. Rzecznik brygad Al Kassam, czyli zbrojnego skrzydła Hamasu, Abu Obejda, zagroził kolejnymi atakami na izraelskie cele już nie tylko w Gazie. Hamas miał też grozić, że żaden z ponad stu izraelskich zakładników nie wyjdzie na wolność, jeśli Izrael nie zgodzi się na dalszą wymianę jeńców. „Oni nie odzyskają tych zakładników żywych bez wymiany jeńców, bez negocjacji i bez spełnienia żądań naszego ruchu oporu“ – mówił Abu Obejda. Izraelskie władze jednak prawdopodobnie nie zamierzają przystępować do negocjacji. „Dziesiątki terrorystów z Hamasu w ostatnich dniach się poddały” – mówił premier Izraela Benjamin Netanjahu.”To jest początek końca Hamasu. Mówię do tych terrorystów: poddajcie się“ – wezwał premier Izraela. Palestyńskie ministerstwo zdrowia poinformowało, że w trakcie izraelskiej operacji zginęło już 18 tysięcy Palestyńczyków. Z kolei izraelska armia podała, że w walkach w ofensywie lądowej w Strefie Gazy zginęło kolejnych kilku żołnierzy, a łączna liczba zabitych to teraz 104 osoby. Izraelskie naloty oraz operacja lądowa w Strefie Gazy to odpowiedź na atak Hamasu na izraelskie miasta z 7 października. Fanatyczni bojownicy zabili wówczas 1200 osób.