Państwo musi działać, a nie gadać. Tak marszałek Sejmu Szymon Hołownia odnosi się do kwestii powołania komisji ds. rosyjskich wpływów. Premier Donald Tusk ma przedstawić na posiedzeniu rządu szczegóły dotyczące działania komisji do spraw wpływów rosyjskich.
W tej sprawie zostanie wydane rozporządzenie. Komisja ma być złożona z urzędników, ekspertów i przedstawicieli służb. Pytany o tę sprawę Szymon Hołownia odpowiada, że komisja jest autorskim pomysłem premiera. Dodał, że rosyjskie wpływy w Polsce trzeba tropić. W jego ocenie, rząd Prawa i Sprawiedliwości potraktował to nieprofesjonalnie powołując komisję nazywaną „lex Tusk”. Marszałek Sejmu odniósł się też do informacji szefa rządu, że dziewięć osób, które zaangażowały się na zlecenie rosyjskich służb w akty sabotażu w Polsce, zostało aresztowanych i ma postawione zarzuty. Donald Tusk mówił na antenie TVN24, że są to obywatele ukraińscy, białoruscy, ale i polscy. W ocenie Szymona Hołowni, podobnych zatrzymań może być więcej. „Tu chodzi o to, żeby polskie służby wszystkich wyłapały” – powiedział. Dodawał, że rosyjska agentura jest obecna we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Komisja ds. rosyjskich wpływów, bez udziału mediów. Wstępny raport ma być gotowy po 9 czerwca, po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Premier mówił, że zależy mu na tym, by efekty pracy komisji nie zaciążyły w jakikolwiek sposób na kampanii wyborczej. Donald Tusk zapewnił, że komisja na nikogo – jak ujął – nie będzie polować. Premier powiedział, że z raportu komisji ma wynikać, kto, gdzie, dlaczego i za ile podlegał rosyjskim wpływom. Organizacyjnie za pracę komisji będzie odpowiedzialne Ministerstwo Sprawiedliwości. Szef tego resortu Adam Bodnar powiedział, że ma się ona składać z ekspertów różnych specjalności. Przedstawicieli do komisji wskażą wszyscy ministrowie.





