Przetrzymywany w białoruskim areszcie dziennikarz Raman Pratasiewicz powiedział na konferencji prasowej, że stan jego zdrowia jest dobry i że czuje się wspaniale. Raman Pratasiewicz został zatrzymany 23 maja po przymusowym lądowaniu samolotu w Mińsku i od tamtej pory przebywa w areszcie, gdzie – zdaniem jego rodziców – jest poddawany torturom.
Na dzisiejszej konferencji mówił, że jest gotowy ponieść odpowiedzialność za swoje – jak to ujął – przestępstwa. Dodał, że nie jest zwolennikiem prezydenta Aleksandra Łukaszenki, ale szanuje go. Zapewnił też, że nikogo nie zdradził, a jedynie pomógł swojemu krajowi. Zapewniał też, że nikt go nie zmuszał do współpracy z władzami w Mińsku. To druga w tym miesiącu wypowiedź Ramana Pratasiewicza, której wiarygodność budzi wątpliwość. W wywiadzie w telewizji państwowej opublikowanym 3 czerwca białoruski opozycjonista i dziennikarz przyznał się do organizowania
protestów antyrządowych i pochwalił prezydenta Aleksandra Łukaszenkę. Według wielu komentatorów, do takich zeznań został prawdopodobnie zmuszony. Podczas dzisiejszej konferencji Raman Protasiewicz wystąpił wraz z przedstawicielami białoruskiej prokuratury, MSZ i innych resortów.