Z Chicagowskich Szkół Publicznych (CPS) mogą zniknąć policjanci czuwający nad bezpieczeństwem uczniów. Zasygnalizował to burmistrz Brandon Johnson.
Tymczasem w ciągu ostatnich paru tygodni w trzech różnych strzelaninach zginęło czterech uczniów CPS, a dwóch kolejnych zostało rannych. Pierwsza strzelanina miała miejsce w pobliżu szkoły CICS Loomis-Longwood w Longwood Manor w południowej części miasta, następna w pobliżu Innovations High School w dzielnicy Loop, a w minioną środę w pobliżu Nicholas Senn High School w Edgewater. Departament policji zapowiedział wysłanie w rejon szkół dodatkowych patroli. Jednak przyszłość funkcjonariuszy w samych szkołach pozostaje nadal pod znakiem zapytania. W około 40 chicagowskich liceach publicznych jest przynajmniej jeden policjant. W ostatnich latach to od dyrektorów poszczególnych szkół zależało, czy w budynku będą przebywać funkcjonariusze szkolnych służb porządkowych. W tym tygodniu burmistrz Brandon Johnson stwierdził, że popiera zakończenie umowy o wartości 10,3 miliona dolarów między CPS a departamentem policji Chicago. Nadkomisarz Larry Snelling powiedział, że jeśli umowa dobiegnie końca, funkcjonariusze nadal będą obecni poza kampusami przed i po zajęciach szkolnych. „Dostosujemy się” – zaznaczył Snelling. I dodał: „Nie zamierzamy się obrażać, ponieważ zostaliśmy wyrzuceni ze szkół. Zamierzamy po prostu kontynuować naszą pracę i upewnić się, że dzieci są bezpieczne – zwłaszcza w szkołach, w których wiemy, że mieliśmy pewne problemy z bójkami i przemocą”. Przeciwnicy funkcjonariuszy szkolnych – czyli SRO – argumentują, że uczniowie aresztowani na terenie kampusu często trafiają do systemu sądownictwa karnego za incydenty dyscyplinarne w szkole. Badanie opublikowane przez University of Albany pokazuje jednak, że w szkołach z SRO zmniejszyła się liczba bójek i gróźb oraz zwiększyła wykrywalność broni. Komisja Edukacji Chicago będzie głosować nad przyszłością funkcjonariuszy szkolnych w miesiącach letnich a to oznacza, że SRO mogą zostać usunięci ze szkół już jesienią.
