Były szef policji, generał Jarosław Szymczyk, usłyszy zarzuty

28 września 2024

W nadchodzącym tygodniu były komendant główny policji generał Jarosław Szymczyk ma usłyszeć zarzuty. Razem z nim jeszcze jedna osoba. Zarzuty mają stawiać generałowi śledczy prowadzący wątki postępowania, które trafiło do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Postępowanie zostało zainicjowane w marcu tego roku po audycie MSWiA w Komendzie Głównej. Zawiadomienie w tej sprawie złożył były szef resortu Marcin Kierwiński. Sprawa jest kontrowersyjna, ponieważ w związku z eksplozją granatnika gabinecie generała Szymczyka śledztwo prowadzi także jednostka wyższego szczebla – Prokuratura Regionalna w Warszawie. W tym postępowaniu Jarosław Szymczyk ma status pokrzywdzonego. Obie prokuratury zajmowały się podejrzeniami spowodowania zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób i mienia, dodatkowo okolicznościami wyjazdu delegacji do Kijowa i przywozu granatnika. „Kiedy przestawiałem zużyte granatniki, będące prezentami od Ukraińców, doszło do eksplozji” – mówił generał Jarosław Szymczyk w grudniu 2022 roku. Było to trzy dni po tym, jak na zapleczu gabinetu szefa policji doszło do eksplozji, w wyniku której uszkodzone zostały pomieszczenia na trzech kondygnacjach. MSWiA przekazało, że wybuchł prezent, który generał Szymczyk otrzymał podczas wizyty w Ukrainie. Były już szef policji otrzymał w Ukrainie dwa granatniki przeciwpancerne (prawdopodobnie RGW-90), które – przekonywali Ukraińcy – miały być zużyte. Jarosław Szymczyk w momencie odpalenia granatnika był sam w swoim gabinecie w Komendzie Głównej Policji – takie informacje dotyczące przebiegu incydentu z grudnia 2022 roku w kwietniu potwierdziła Prokuratura Regionalna w Warszawie. W trakcie śledztwa prokuratorzy zabezpieczyli zapis kamer monitoringu z budynku Komendy Głównej Policji. Chodzi przede wszystkim o kamerę znajdującą się przy drzwiach korytarza wiodącego do gabinetu szefa policji i pomieszczeń znajdujących się w sąsiedztwie. Zlecono specjalistyczną opinię, a także przesłuchano świadków i na tej podstawie wykluczono, by w chwili odpalenia granatnika w gabinecie komendanta głównego policji znajdowały się inne osoby. To o tyle ważne ustalenie, że w przestrzeni publicznej pojawiało się wiele różnych wersji mówiących m.in. o tym, że to nie ówczesny szef policji odpalił granatnik, a zrobiła to inna osoba przebywająca rano w gabinecie. Pojawiały się też informacje, że tych osób było tam więcej. Tym wersjom Prokuratura Regionalna w Warszawie zaprzeczyła.

PARTNERZY

single.php