Maleją szanse na odnalezienie żywych pod gruzami apartamentowca, który zawalił się trzy dni temu na przedmieściach Miami. Jak dotąd potwierdzono pięć ofiar śmiertelnych. Ponad 150 osób pozostaje zaginionych.
Po zidentyfikowaniu trzech kolejnych ofiar na liście zaginionych pozostaje 156 osób. Ekipy ratownicze z psami i urządzeniami nasłuchowymi przeszukują zgliszcza. Jak dotąd nie natrafiono na ślad ani jednej żywej osoby. Akcję poszukiwawczą utrudnia pożar, który wybuchł głęboko pod gruzami. W rejon zawalonego budynku przychodzą bliscy zaginionych. Na pobliskim ogrodzeniu wieszają ich zdjęcia i modlą się. Mieszkańcy Surfside przynoszą tam kwiaty. Wśród zaginionych są również obywatele Izraela, Argentyny, Wenezuela, Urugwaju i Paragwaju.
Przyczyna zawalenia się zbudowanego w 1981 roku apartamentowca nie jest znana. Wiadomo jednak, że w 2018 w budynku stwierdzono pęknięcia i wady strukturalne. Władze powiatu Miami-Dade poleciły przeprowadzić inspekcje wszystkich budynków liczących co najmniej 5 pięter mających więcej niż 40 lat.