Po uznaniu przez ławę przysięgłych winnym 34 zarzutów fałszowania dokumentów w celu wyciszenia romansu z aktorką porno Donald Trump przedstawia siebie jako ofiarę zemsty przeciwników politycznych. Rola męczennika stała się stałym elementem narracji politycznej Trumpa w kampanii wyborczej.
W ubiegłym miesiącu Donald Trump został uznany przez ławę przysięgłych winnym 34 zarzutów kryminalnych związanych z tuszowaniem skandalu seksualnego w czasie kampanii wyborczej 2016 roku. Od tego czasu na wiecach wyborczych były prezydent występuje w charakterze ofiary skorumpowanego systemu. Argumentuje, że broni zwykłych Amerykanów przed podobnym losem. Jego sojusznicy idą jeszcze dalej, porównując go do Jezusa Chrystusa. „Demokraci i kłamliwe media nieustannie mówią, że prezydent Trump jest skazanym przestępcą. Cóż, człowiek, do którego ja się modlę jest również skazanym przestępcą. Został zamordowany na rzymskim krzyżu” – mówiła na wiecu Trumpa w Las Vegas republikańska parlamentarzystka Marjorie Taylor-Green. Przekaz o martyrologii Donalda Trumpa adresowany jest głownie do religijnych wyborców, bez poparcia których nie ma on szans na zwycięstwo w wyborach prezydenckich.
