Poniedziałkowa zapowiedź prezydenta-elekta Donalda Trumpa ogłoszenia stanu nadzwyczajnego i wykorzystania wojska przy masowych deportacjach nielegalnych imigrantów wzbudziła niepokój u władz Illinois.
Zapowiedziały one podjęcie odpowiednich kroków ochronnych dla osób mieszkających w USA pomimo braku legalnego statusu. W chicagowskiej dzielnicy Little Village, gdzie mieszka wielu nieudokumentowanych imigrantów też daje się odczuć napięcie. Pojawiły się pytania jak Trump dokładnie zamierza spełnić swoją wyborczą obietnicę. „Wyobraźmy sobie na 26 ulicy lub na Michigan Avenue, jadące czołgi. To będzie nowy plac Tiananmen. Faktem jest, że to poważna sprawa” – powiedział radny z 22. okręgu, Mike Rodriguez. Trump wielokrotnie obiecywał masowe deportacje podczas kampanii, ostatnio podczas wiecu w Madison Square Garden tuż przed wyborami. „Pierwszego dnia uruchomię największy program deportacji w historii Ameryki, aby pozbyć się przestępców” – powiedział Donald Trump. Pojawiają się jednak pytania o legalność planów prezydenta-elekta w związku z zamiarem wykorzystania wojska. Gubernator Illinois J.B Pritzker powiedział, że byłoby to bezzasadne i prawdopodobnie niezgodne z konstytucją. „Oczywiście jesteśmy głęboko zaniepokojeni tym, że prezydent USA chce wysłać wojsko do tych stanów, gdzie ludzie spokojnie mieszkają, nawet jeśli mogą to być osoby bez legalnego statusu” – powiedział Pritzker. Grupy wspierające imigrantów w Chicago i w całym kraju już przygotowują się do walki. Organizacja Resurrection Project poinformowała, że przypomina imigrantom nieposiadającym stałego statusu o ich prawach, ostrzegając ich, by nie otwierali drzwi, jeśli ktoś zapuka bez nakazu. Organizacja mobilizuje również adwokatów. Jeden z ekspertów prawa konstytucyjnego powiedział, że prezydent może, zgodnie z ustawą o powstaniu, wezwać wojsko do stłumienia rozruchów. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że obecna sytuacja imigracyjna trwa od dziesięcioleci, nie wydaje się to być sytuacją nadzwyczajną.