Ostatnie wybory prezydenckie pokazały, że Illinois nie jest już solidnym, niebieskim stanem. Donald Trump dokonał wyczynu, jakiego nie udało się dokonać żadnemu republikańskiemu kandydatowi na prezydenta od ponad 30 lat: choć przegrał tu z Kamalą Harris to zebrał tu więcej głosów wyborców, którzy zdecydowali się zmienić barwę politycznego poparcia.
Illinois podczas głosowania popiera w znacznej mierze kandydatów na prezydenta partii demokratycznej od 1992 roku i tak było i tym razem. Demokraci wygrywali w naszym stanie dwucyfrowo w każdych z poprzednich ośmiu wyborów, ale w tym roku jest inaczej, bo po podliczeniu 92% głosów wiceprezydent Kamala Harris miała tylko o 8% więcej głosów niż Donald Trump. W całym kraju to nie jego wygrana zaskoczyła polityków i analityków, ale bardziej marginesy, którymi wygrał. Na przykład w Chicago Trump poprawił swoje notowania w porównaniu do 2020 roku, kiedy wyniosło ono zaledwie 12%. W tym roku liczba ta wzrosła do 22% oddanych głosów. Trump wygrał również w tym roku w tych samych powiatach co w 2020 roku, a także zmienił kolor powiatu Winnebago na czerwony. Poprawił swoje wyniki w powiatach Cook i i Will, Kane, DuPage, Lake, McHenry i Kendall. Liderka mniejszości w stanowej Izbie Reprezentantów Tony McCombie, przedstawicielka partii republikańskiej z Savanna, stwierdziła, że więcej osób w Illinois głosowało na Trumpa wyrażając w ten sposób niezadowolenie z rządów Demokratów. „Tutaj, w Illinois, wyborcy są wyczerpani dziesięcioleciami jednopartyjnej kontroli. Ludzie głosują swoim portfelem a udowodniły to wtorkowe wybory” – powiedziała McCombie. Zaznaczyła, że ludzie coraz bardziej odczuwają inflację choć oficjalnie mówi się, że spada ale nie ceny w sklepach.