Josep Borrell zakończył dziś pracę na stanowisku szefa unijnej dyplomacji. Od jutra zastąpi go była premier Estonii Kaja Kallas. Hiszpan w ciągu pięciu lat nie ustrzegł się gaf i wpadek. Jedną z nich była wizyta w Moskwie w lutym 2021 roku mimo sprzeciwu części krajów, w tym Polski.
Było to rok przed napaścią Rosji na Ukrainę. Spadła wtedy ostra krytyka na Borrella i pojawiły się nawet apele o jego dymisję. Josep Borrell wpadł w pułapkę zastawioną przez Kreml i został upokorzony, a cała Unia ośmieszona – takie komentarze padały po tej wizycie. „Ważne byśmy sobie wyjaśnili, czego oczekujemy od naszych relacji” – mówił wtedy w Moskwie szef unijnej dyplomacji. Josep Borrell wystąpił na wspólnej konferencji z szefem rosyjskiego MSZ-tu. A ten oskarżał Unię o kłamstwa, mówił, że nie jest wiarygodnym partnerem. W tym samym czasie Moskwa wyrzucała trójkę europejskich dyplomatów. Josep Borrell był głuchy na apele o odwołanie wizyty, słuchał doradców z prorosyjskim nastawieniem. Po wizycie zrozumiał swój błąd, a rok później, po napaści Rosji na Ukrainę, mówił już językiem krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W czasie 5-letniej kadencji Josep Borrell naraził się też niektórym państwom za otwarte, propalestyńskie stanowisko w sprawie wojny na Bliskim Wschodzie. Niektórzy oskarżali go wręcz o antysemityzm.