Mieszkanki Kabulu wyszły na ulicę, by zaprotestować przeciwko polityce talibów, która wyklucza kobiety z życia publicznego. Do środowej demonstracji doszło po ogłoszeniu przez fundamentalistów składu nowego rządu Afganistanu, z którego wykluczono kobiety.
Talibowie zlikwidowali również ministerstwo spraw kobiet, na którego czele stała wcześniej Delbar Nazari. W proteście wzięło udział kilkadziesiąt kobiet, które talibowie rozpędzili, używając pałek, biczy i batów. Mieli oni powiedzieć pobitym protestującym, by udały się do domu, „gdzie jest ich miejsce”. Afganki obawiają się powrotu sytuacji z lat dziewięćdziesiątych i pierwszych rządów talibów, gdy zostały pozbawione wszelkich praw. Teraz oficjalnie pozwolono im uczęszczać do szkoły i na uczelnie, ale ta sytuacja może ulec zmianie. Po przejęciu władzy 15 sierpnia talibowie zwrócili się również do kobiet, by odeszły z pracy, jak mówią, z powodów bezpieczeństwa. Swoje stanowiska zachowały jedynie pracownice służby zdrowia. Walczące o swoje prawa kobiety nie ukrywają, że mogą zostać zabite przez talibów.
