Huragan Lee uderzył w zachodnią część kanadyjskiej prowincji Nowa Szkocja. Ponad sto tysięcy ludzi wzdłuż północnego wybrzeża Atlantyku pozostaje bez prądu. W Stanach Zjednoczonych żywioł zabił jedną osobę. To kierowca, który zginął w amerykańskim stanie Maine, po tym jak na jego pojazd spadło drzewo.
Amerykańskie Narodowe Centrum Huraganów (NHC) poinformowało, że huragan Lee przesuwa się z prędkością 100 kilometrów na godzinę na północ po tym, jak wylądowała na Long Island, małej wyspie położonej na południowy zachód od Halifaksu. Według prognoz burza osłabnie w ciągu najbliższych kilku dni. Jak powiedział agencji Reutera przedstawiciel zakładu energetycznego Nowej Szkocji, załogi były w stanie przywrócić zasilanie tylko niektórym odbiorcom klientom, ponieważ wiatry przekraczające 80 kilometrów na godzinę stanowią poważne niebezpieczeństwo dla pracowników. Silne wiatry powaliły drzewa i linie energetyczne. Tylko w kanadyjskiej prowincji Nowa Szkocja około 120 tysięcy osób było pozbawionych prądu, z kolei w sąsiednim Nowym Brunszwiku przerw w dostawach prądu doświadczyło niemal 20 tysięcy osób.
