Sukces AfD to zagrożenie dla naszych firm – alarmują przedsiębiorcy we wschodnich Niemczech. Przed oddaniem władzy Alternatywie dla Niemiec przestrzegają też związki zawodowe.
Ekonomiści obawiają się odwrotu inwestorów od Turyngii i Saksonii. Lider AfD w Turyngii dwa dni przed wyborami kolejny raz życzył niemieckim firmom „ciężkich turbulencji”. Jego zdaniem rodzinne przedsiębiorstwa stawiają na różnorodność zamiast na niemieckość i Niemcy nie powinni kupować ich produktów. W odpowiedzi na słowa Björna Höcke z dnia na dzień rosła liczba firm, także tych największych jak Braun, Miele czy Rossmann dołączających do akcji „Made in Germany – made by Vielfalt”, czyli „Wyprodukowane w Niemczech, wyprodukowane dzięki różnorodności”. Pracodawcy zniechęcali do głosowania na populistyczną prawicę. Prezydent Niemieckiego Instytutu Rozwoju Gospodarki już po wyborach ostrzega przed wycofywaniem zagranicznego kapitału, z obawy przed zapowiadanym przez AfD protekcjonizmem. Niechęć wobec obcokrajowców może z kolei oznaczać brak pracowników. Prezes związku firm cyfrowych Bitkom wskazuje konkretny przykład z Saksonii. Planowana tam fabryka półprzewodników nie będzie działać bez fachowców z zagranicy. Szef porozumienia Niemieckich Związków Pracodawców wskazuje na zaniechania rządu Olafa Scholza i apeluje do tworzącej go koalicji o działania na rzecz gospodarki i pracowników.
