Pentagon dał zielone światło na przekazanie Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu Tomahawk, uznając, że nie osłabi to amerykańskich zapasów – informuje telewizja CNN. Ostateczna decyzja należy do prezydenta Donalda Trumpa, który waha się po rozmowie z Władimirem Putinem.
Pentagon uznał, że przekazanie Ukrainie pocisków Tomahawk nie uszczupli amerykańskich zapasów tej broni – podała CNN, powołując się na źródła w Waszyngtonie i Europie. Decyzja wojskowych otwiera drogę do dostawy rakiet o zasięgu około tysiąca sześciuset kilometrów, ale ostateczna zgoda zależy od amerykańskiego prezydenta. Donald Trump wcześniej mówił, że USA mają dużo Tomahawków, które mogłyby trafić do Kijowa. Po rozmowie z Putinem zaczął jednak przekonywać, że Tomahawki potrzebne są do ochrony USA. Później tłumaczył również, że przeszkolenie Ukraińców w użyciu Tomahawków zajęłoby nawet rok, a Stany Zjednoczone nie mogą obsługiwać wyrzutni tych rakiet, bo oznaczałoby to bezpośrednie zaangażowanie w wojnę. Eksperci przypominają jednak, że podobne obawy wyrażano przez przekazaniem Ukrainie myśliwców F-16 i czołgów Abrams. Ich zdaniem Ukraińcy mogliby nauczyć się obsługi Tomahawków nawet w ciągu kilku tygodni. Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział niedawno, że Ukraina chce rozbudować zdolności dalekiego rażenia do końca roku, licząc, że pomoże to zakończyć wojnę na korzystnych warunkach.





