Mają być pouczenia zamiast mandatów, „włoska robota” i sezon zwolnień chorobowych. To elementy protestu, jaki rozpoczęła policyjna „Solidarność”. Związkowcy domagają się między innymi 15-procentowych podwyżek wynagrodzeń w przyszłorocznym budżecie państwa.
Sierżant sztabowy Jacek Łukasik, przewodniczący komitetu protestacyjnego z policyjnej „Solidarności”, powiedział, że funkcjonariusze i pracownicy cywilni czują się pokrzywdzeni postawą rządu. Według niego, planowana podwyżka w wysokości 5 procent to za mało. Dlatego wzywają wszystkich policjantów do wystawiania pouczeń w przypadkach, na które zezwala artykuł 41 kodeksu wykroczeń. Jacek Łukasik dodał, że nie chodzi o przypadki takie jak kradzieże sklepowe czy inne uciążliwe społecznie występki. Związkowcy „Solidarności” nawołują też do „włoskiej roboty” – strajku włoskiego ze względu na zbyt dużą liczbę wakatów w policji i przemęczenie funkcjonariuszy. Wyjaśnił, że chodzi o powolne, skrupulatne wykonywanie formalnych wymogów tak, aby policjanci nie byli narażeni na zarzut niedopełnienia obowiązków. Policjanci będą wykonywać w ten sposób zarówno legitymowania, jak i interwencje czy przesłuchania. Przyznał, że ta forma protestu może być uciążliwa dla obywateli. „Solidarność” wzywa też funkcjonariuszy do nieużywania w celach służbowych prywatnych telefonów komórkowych. W przyszłym tygodniu policjanci mają masowo oddawać krew i przez to nie pracować. Związkowcy mówią też o możliwych jesiennych zwolnieniach chorobowych wśród funkcjonariuszy. Do acji protestacyjnej nie włączyły się inne centrale związkowe, w tym największy w policji NSZZ Policjantów.