Chicagowski departament policji wobec wzrostu przemocy od dłuższego czasu odwołuje urlopy funkcjonariuszy. W ten sposób chce uzupełnić braki kadrowe i zapewnić większe bezpieczeństwo na ulicach.
Z najnowszego raportu inspektora generalnego wynika, że co najmniej dziesięć procent policjantów otrzymało polecenie pracy przez jedenaście kolejnych dni lub więcej w kwietniu i maju tego roku. Było to jeszcze przed świątecznymi weekendami i wakacjami kiedy to odnotowano w Chicago dalszy wzrost przestępczości. Zapytany w poniedziałek o te ustalenia nadkomisarz David Brown powiedział, że planowano aby tysiąc funkcjonariuszy faktycznie pracowało ponad 10 dni pod rząd jednak ostatecznie było tak w przypadku 5 lub 6 policjantów. Tymczasem inspektor generalna Deborah Witzburg, która przygotowała raport powiedziała, że coś innego wynika z jej ustaleń i 11 lub nawet więcej dni bez wolnego pracowało zdecydowanie więcej niż sześciu policjantów a ściślej mówiąc ponad tysiąc. Niezrozumienie raportu przez nadkomisarza Browna szybko spotkało się z reakcją Związku Zawodowego Policjantów Chicago (FOP). Jego przewodniczący, John Catanzara stwierdził, że Brown albo nie ma pojęcia co dzieje się w zarządzanym przez niego departamencie albo bezczelnie kłamie.
