Rząd Joe Bidena zawiesił licencje na wydobycie ropy i gazu naturalnego w Arktycznym Rezerwacie Przyrody na Alasce. Zawieszenia wykonywania odwiertów domagali się ekolodzy, plemiona rdzennych mieszkańców Alaski oraz demokraci. Republikanie sprzeciwiają się tej decyzji, twierdząc, że jest nielegalna.
Arktyczny Narodowy Rezerwat Przyrody to ogromny obszar o powierzchni 78 tysięcy kilometrów kwadratowych, czyli jednej czwartej powierzchni Polski, położony na północy Alaski przy granicy z Kanadą. Rejon ten zamieszkują niedźwiedzie polarne, renifery, puchacze śnieżne oraz wiele gatunków migrujących ptaków. W rezerwacie znajdują się jednak również pokaźne złoża ropy naftowej i gazu ziemnego. Licencje na odwierty zostały wydane przez rząd Donalda Trumpa w ostatnich dniach jego prezydentury.
Sekretarz spraw wewnętrznych Deb Haaland ogłosiła wczoraj, że anuluje licencję, tłumacząc, że zostały wydane z naruszeniem procedur – bez przygotowania właściwych analiz wpływu wydobycia ropy i gazu na środowisko naturalne. Decyzję rządu Joe Bidena skrytykowali jednak republikańscy członkowie Kongresu z Alaski. Ich zdaniem wydane zgodnie z prawem licencje nie mogą być odebrane przez rząd federalny. Republikański senator z Alaski Dan Sullivan zarzucił administracji Joe Bidena, że uległa skrajnym organizacjom ekologicznym.