Prezydent USA ogłosił plan nałożenia 100-procentowych ceł na filmy wyprodukowane poza granicami Stanów Zjednoczonych. Według Donalda Trumpa amerykański przemysł filmowy „umiera w bardzo szybkim tempie” z powodu międzynarodowej konkurencji.
Amerykański departament handlu ma rozpocząć prace nad wdrożeniem nowych przepisów. Według Trumpa zagraniczna produkcja filmowa stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i służy jako „propaganda”. Ogłaszając planowane cła na filmy, amerykański prezydent nie sprecyzował, czy obejmą one także amerykańskie wytwórnie realizujące zdjęcia za granicą. Trump nie sprecyzował też, czy cła będą dotyczyć filmów dostępnych wyłącznie na platformach streamingowych. Pomysł spotkał się z ostrą krytyką branży filmowej. Brytyjski związek zawodowy Bectu ostrzegł, że cła mogą być „ciosem nokautującym” dla sektora, który nadal dochodzi do siebie po pandemii i spowolnieniu gospodarczym. Z kolei przedstawiciele władz Australii i Nowej Zelandii zapowiedzieli zdecydowaną obronę interesów swoich krajowych przemysłów filmowych. Stany Zjednoczone pozostają jednym z największych rynków produkcji filmowej na świecie, mimo że – jak wynika z raportu firmy ProdPro – wydatki na produkcję w USA spadły w 2024 roku o 26 proc. w porównaniu z rokiem wcześniejszym. W tym samym czasie rosły one w takich krajach jak Kanada, Wielka Brytania, Australia czy Nowa Zelandia.