Stany Zjednoczone wstrzymały wymianę informacji wywiadowczych z Ukrainą. Według ekspertów Ośrodka Studiów Wschodnich to większy problem, niż zatrzymanie dostaw broni, do którego doszło kilka dni temu. Na decyzję Amerykanów zareagowała Francja – tamtejszy wywiad wojskowy już pomaga Kijowowi.
Od początku pełnoskalowej agresji informacje dostarczane przez Amerykanów pomagały Ukraińcom organizować skuteczną obronę i zadawać Rosjanom bolesne straty. Kijów dużo wcześniej wiedział o działaniach Moskwy. Dlatego skutki braku danych wywiadowczych, rozpoznania i naprowadzania oraz integracji naziemnego komponentu ukraińskiej obrony powietrznej mają być dostrzegalne natychmiast. Według ekspertów, Ukraińcy bez danych rozpoznania wojskowego nie będą w stanie atakować rosyjskiej logistyki, między innymi magazynów amunicji. A to dlatego, że Kijów został pozbawiony współrzędnych do rażenia rakietami ATACMS, czy pociskami GMLRS, wystrzeliwanymi z wyrzutni HIMARS. A to właśnie te i inne amerykańskie pociski o zasięgu ponad stu kilometrów psuły szyki Rosjanom, powodując, że ich magazyny, ale też lotniska i inne obiekty wojskowe były narażone na precyzyjne uderzenia Ukraińców. Jeśli zaplecze frontu Rosjan będzie bezpieczne, to zdaniem analityków, intensywność rosyjskiej ofensywy może się zwiększyć. Bez pomocy USA również rosyjskie lotnictwo będzie miało dużo większe niż obecnie pole manewru, zarówno jeśli chodzi o tereny przyfrontowe, jak i te położone daleko od frontu. A to dlatego, że według ekspertów, brak danych wywiadowczych zaburzy funkcjonowanie systemu wczesnego ostrzegania przed atakami rosyjskich dronów i rakiet. Amerykański Instytut Badań nad Wojną ocenił, że będzie to miało wpływ na miliony ukraińskich cywilów, ale też na funkcjonowanie ukraińskiego przemysłu obronnego. Według brytyjskich i amerykańskich mediów, USA wycofały się z przekazywania danych Ukrainie jeszcze przed kłótnią Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego w Białym Domu.
