Po roku już wiemy: członkostwo w NATO chroni Polskę przed ewentualną rosyjską agresją – przekonuje szef brytyjskiej dyplomacji, James Cleverly. „Mogę zrozumieć, że kiedy mieszka się tak blisko strefy konfliktu, niektórzy ludzie są zaniepokojeni” – podkreśla polityk.
Ale zaraz potem dodaje: „Już teraz przekonaliśmy się, że członkostwo Polski w NATO zapewniło waszemu krajowi potężny odstraszacz przeciwko rosyjskiej agresji”. James Cleverly podkreśla, że członkostwo w Sojuszu wzmacnia bezpieczeństwo wszystkich. „Polskie uczestnictwo w NATO odgrywa ogromną rolę w utrzymaniu brytyjskiego bezpieczeństwa. Jesteśmy przekonani, że w zamian to członkostwo ma kluczowe znaczenie w udaremnianiu agresji na wasz kraj” – mówi polityk. Jednocześnie James Cleverly przyznaje, że Brytyjczycy zakładają, że wojna za naszą wschodnią granicą może jeszcze potrwać długo. Stąd niedawna decyzja, by zasilić budżet wojska dodatkowymi pięcioma miliardami funtów. „Posłuży między innymi po to, by na dłuższą metę brytyjskie wojsko odbudowało swoje zapasy” – podkreśla polityk, choć wcześniej ministerstwo obrony domagało się dwukrotnie większego zastrzyku finansowego. W opublikowanej w poniedziałek aktualizacji brytyjskiego przeglądu strategicznego (Integrated Review), prezentującego obecną rządową ocenę sytuacji międzynarodowej, wiele miejsca poświęcono nie tylko Rosji, ale też Chinom, które nazwane są „wyzwaniem definiującym epokę”. W Izbie Gmin szef MSZ mówił potem, że Zjednoczone Królestwo chce wygrać konkurencję z tymi, „którzy próbują zdestabilizować porządek międzynarodowy” i że Londyn zwyciężył już w podobnej rywalizacji w przeszłości. Polityk dystansuje się od sugestii, że to prognoza drugiej zimnej wojny. „Chodziło mi o to, że Zjednoczone Królestwo odniosło sukces, bo mamy więcej sojuszników, niż inni. I to lepszych sojuszników” – tłumaczy James Cleverly. „Marzy nam się świat bezpieczny, świat oparty na współpracy w sprawach takich, jak zmiany klimatyczne i ochrona środowiska. Sprawach, które dotykają nas wszystkich” – dodaje. „Zdecydowanie wolelibyśmy wykorzystywać naszą energię, nasze pieniądze i nasz czas, na zajmowanie się takimi bardziej pozytywnymi działaniami. A nie musieli skupiać się na konfliktach i bezpieczeństwie. Ale gdy te kwestie się pojawiają, musimy się nimi zajmować” – mówi brytyjski minister spraw zagranicznych.





