Amerykański sekretarz obrony Pete Hegseth znalazł się w ogniu krytyki po doniesieniach, że wydał rozkaz, który doprowadził do dobicia członków załogi łodzi motorowej na Karaibach, którzy przeżyli wcześniejszy amerykański atak. Dziennik „Washington Post” poinformował, że szef Pentagonu przed uderzeniem na łódź wydał rozkaz „zabić wszystkich” znajdujących się na pokładzie.
Pierwszy atak nie zabił wszystkich 11 osób, co skłoniło dowódcę operacji specjalnych do wydania rozkazu drugiego uderzenia. W jego wyniku zginęły dwie osoby, które przeżyły pierwszą eksplozję i trzymały się szczątków jednostki. Były szef komisji wywiadu Izby Reprezentantów, republikanin Mike Turner, przyznał, że – jeśli doniesienia się potwierdzą – atak na bezbronnych ludzi byłby nielegalny. Z oceną tą zgodzili się demokratyczni senatorowie Chris Van Hollen i Mark Kelly. Szefowie komisji sił zbrojnych obu izb amerykańskiego parlamentu zapowiedzieli śledztwo. Prezydent USA broni jednak szefa Pentagonu. Trump powiedział dziennikarzom, że ma do Hegsetha pełne zaufanie i że sekretarz zaprzeczył wydaniu takiego rozkazu. Sam Hegseth nazwał ustalenia „Washington Post” fake newsem. Kontrowersje pojawiają się w momencie rosnących napięć między USA a Wenezuelą. W ostatnich miesiącach Amerykanie przeprowadzili ponad 20 ataków na podejrzane łodzie z narkotykami na Karaibach i na wschodnim Pacyfiku. Donald Trump zapowiedział też możliwość uderzeń na cele lądowe w Wenezueli oraz ogłosił zamknięcie przestrzeni powietrznej nad tym krajem. W region kierowane są kolejne okręty, samoloty zwiadowcze i myśliwce, a CIA otrzymała zgodę na operacje tajne w Wenezueli.





