Unia Europejska ostatecznie przedłużyła sankcje wobec osób i firm oraz instytucji z Rosji o kolejne pół roku, czyli do połowy września. Wcześniejszą decyzję ambasadorów zatwierdzili dziś ministrowie.Z ustaleń wynika żaden rosyjski oligarcha nie został usunięty z czarnej listy mimo początkowych zabiegów Węgier.
Czarna lista była tworzona w 2014 roku za podważanie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, ale w ostatnim roku, w reakcji na napaść Rosji na Ukrainę, została znacznie wydłużona. Obecnie na liście z zakazem wjazdu do Unii i zablokowanymi majątkami w Europie są 1473 osoby i 205 firm oraz instytucji. Oprócz oligarchów wspierających rosyjski reżim, są też politycy z Władimirem Putinem na czele, także ministrowie, wśród nich szef rosyjskiego MSZ-tu, posłowie do Dumy, członkowie Rady Federacji, gubernatorzy i lokalni politycy, urzędnicy wysokiego szczebla, wojskowi, propagandyści i dezinformatorzy. Na liście są również osoby odpowiedzialne za zbrodnie w Buczy i Mariupolu, za ataki rakietowe na cele cywilne, za porwania ukraińskich dzieci, wywożenie w głąb Rosji i nielegalne adopcje. Są również firmy z sektora wojskowego, obronnego, przedsiębiorstwa z branży lotniczej, stoczniowej i budowy maszyn. Węgry początkowo uzależniały zgodę na przedłużenie sankcji od wykreślenia z listy 9 rosyjskich oligarchów, później dwóch, ale ostatecznie, pod wpływem presji, ustąpiły i wycofały się ze swoich żądań. Ale ceną za to była zgoda na przedłużenie sankcji tylko o pół roku, jak do tej pory, a nie o rok, o co zabiegała Polska wraz z krajami bałtyckimi.
      




