Amerykanie wybierają prezydenta. W wielu miejsach Stanów Zjednoczonych już można wskazywać swojego kandydata w tak zwanym wczesnym głosowaniu. Tak jest między innymi w Chicago, gdzie mieszka wielu Polaków.
Od wczesnych godzin porannych przed lokalem wyborczym w północno-zachodniej dzielnicy Wietrznego Miasta ustawiała się długa kolejka. Co jakiś czas stawali w niej Polacy posiadający również obywatelstwo Stanów Zjednoczonych, którzy ten weekend wybrali na głosowanie. Nie chcą czekać do ostatniej chwili. W lokalu wyborczym na naszych rodaków z pomocą czekał Radomir Jurewicz, członek komisji wyborczej miasta Chicago. „Zazwyczaj największym problemem jest opanowanie maszyny, na której się głosuje. W tym przypadku używamy monitora dotykowego, a kończy się wszystko drukowaniem. Nie wszyscy umieją tych komputerów użyć, więc trzeba im pokazać, jak się to zaczyna” – opowiadał. W kolejce do głosowania stoją pan Jarosław z synem Michałem. Pierwszy z nich cały czas się waha na kogo oddać głos. „Mam troszeczkę z demokratów i troszeczkę z republikanów. Nie wiem jak to pogodzić” – powiedział. Syn Michał nie ma wątpliwości kogo poprze: „Będę głosował na Kamalę Harris” – zadeklarował.