W ten weekend mija trzydzieści lat od śmiertelnej fali upałów w Chicago z 1995 roku, która pochłonęła życie 739 osób w ciągu pięciu dni ekstremalnych temperatur. Katastrofa dotknęła przede wszystkim najuboższe społeczności.
Fala upałów, która trwała od 12 do 16 lipca 1995 r., spowodowała wzrost temperatury do ponad 95°F. Jej ofiarami padli głównie najubożsi, osoby starsze i niepełnosprawne, które nie miały dostępu do klimatyzacji, czy innych środków chłodzenia. Aby ich upamiętnić, wspólnota kościoła Quinn Chapel, we współpracy z grupą społeczną People’s Response Network (PRN) zaprezentowały tymczasową instalację artystyczną składającą się z setek kubków z wodą — po jednym dla każdej ofiary. Kubki zostały podzielone na sekcje, a w piątek rano do każdego z nich włożono lód, który topił się w słońcu, symbolizując powolne gaśnięcie życia każdej ofiary. „Osoby niepełnosprawne są od dwóch do czterech razy bardziej narażone na obrażenia lub śmierć w wyniku klęsk żywiołowych, w tym fal upałów i powodzi” – powiedziała Iliana Haven, aktywistka społeczności mieszkaniowej w Access Living of Metropolitan Chicago. Zachęciła jednocześnie do zapisywania się mieszkańców do systemu powiadomień „Notify Chicago”, który dostarcza aktualnych informacji na temat sytuacji kryzysowych związanych z pogodą, problemów komunikacyjnych, wypadków z udziałem materiałów niebezpiecznych i innych zdarzeń.