Wiceprezydent USA Kamala Harris gościła w poniedziałek w Chicago. Wygłosiła przemówienie na krajowej konferencji liderów społeczności latynoskiej a także wzięła udział w zbiórce funduszy politycznych.
Ta ostatnia odbyła się w dzielnicy Gold Coast w domu Desiree Rogers, sekretarki społecznej byłego prezydenta Baracka Obamy. Harris została powitana owacjami na stojąco przez 1300 osób uczestniczących w lunchu ostatniego dnia krajowej konferencji Unidos US. „Różnorodność w naszym narodzie nie jest słabością, ale naszą największą siłą. Wbrew pozorom więcej nas łączy niż dzieli”- mówiła wiceprezydent. Kamala Harris zaangażowana jest w uzyskanie poparcia wśród latynoskich wyborców, uznawanych za kluczowych dla starań o reelekcję prezydenta Joe Bidena i jej samej w wyborach w 2024 roku. Wiceprezydent podczas wygłoszonej przemowy poruszyła kluczowe dla Demokratów kwestie polityczne, w tym problemy związane z aborcją i inne niedawne konserwatywne decyzje Sądu Najwyższego USA. W trakcie swojego wystąpienia nie użyła słowa „Republikanin”, ale często atakowała przeciwników politycznych, mówiąc, że stanowią oni obecnie wiele wyzwań. „Jesteśmy w momencie, w którym ekstremiści, tak zwani przywódcy, mają plan ataku na ciężko wywalczone wolności i prawa” – zaznaczyła Harris. Zwróciła też uwagę na osiągnięcia obecnej administracji Białego Domu, która przyczyniła się między innymi do obniżenia kosztów insuliny i przywołała „Bidenomics” jako klucz do przyszłego sukcesu gospodarczego dla społeczności latynoskiej. Kamala Harris mówiła także o walce o reformę imigracyjną, na którą jej zdaniem prezydent Joe Biden nie miał czasu podczas swojej pierwszej kadencji. W zbiórce funduszy wyborczych w dzielnicy Gold Coast wzięło udział około 100 osób, w tym burmistrz Chicago Brandon Johnson, wicegubernator Illinois Juliana Stratton, kongresman Raja Krishnamoorthi i były sekretarz edukacji Arne Duncan. Sugerowane darowizny wahały się od 3 300 do 20 tysięcy dolarów.
