Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, upomniał się o pomordowanych na Wołyniu. Przy Pomniku Batalionów Chłopskich, w 84. rocznicę powołania tej formacji, podkreślił, że chciałby przyrzec Polakom, iż obecny rząd i kolejne nie spoczną, dopóki nie upamiętnią ofiar ludobójstwa na Wołyniu, dopóki ta prawda nie będzie powszechnie przyjęta i zrozumiana w Europie i świecie.
Jak zaznaczył Władysław Kosiniak-Kamysz, jako pierwsi na Wołyniu byli Żołnierze Batalionów Chłopskich. Dowódca okręgu wołyńskiego tej formacji, Zygmunt Jan Rumel, w straceńczej misji pojechał do dowódców OUN-UPA, poszukując pokojowego rozwiązania i chcąc zablokować planowaną masakrę Krwawej Niedzieli. Poniósł męczeńską śmierć. Władysław Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że chodzi przede wszystkim o pamięć o pomordowanych na Wołyniu, nie o rozdrapywanie, lecz zabliźnianie ran przeszłości. „Tak się mówi do przyjaciół, stawia się jasno i wyraźnie i nie ma lepszego miejsca, niż pomnik upamiętniających tych, którzy wtedy zginęli, a byli to w 99 procentach mieszkańcy polskiej wsi” – zaznaczył wicepremier. Szef Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Lech Parell dodał z kolei, że żołnierze Batalionów Chłopskich, działający w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego, są przykładem, że Polacy potrafią działać w jedności ponad podziałami. Jak mówił, Polacy potrafią stworzyć struktury, podporządkować osobiste ambicje większej sprawie i działać długofalowo. „To bardzo ważne, ponieważ o sile państwa nie decyduje tylko siła militarna, trzeba mieć siłę wewnętrzną, trzeba mieć morale, trzeba trwale budować jedność” – podkreślał Lech Parell. Uroczystość przy Pomniku Żołnierzy Batalionów Chłopskich i Ludowego Związku Kobiet zakończyła się apelem pamięci i złożeniem kwiatów. Uroczystość odbyła się także na Cmentarzu Powązkowskim przy pomniku Ku chwale Batalionów Chłopskich i przy grobie generała Franciszka Kamińskiego – dowódcy Batalionów. Złożono tam wieńce i kwiaty.