W piątym dniu akcji ratowniczej na gruzach zawalonego apartamentowca na przedmieściach Miami odnaleziono ciało jednej osoby. Liczba zaginionych nadal przekracza 150. Rodziny ofiar wciąż mają nadzieję, że ich bliscy mogli przetrwać pod gruzami. Szanse na to są jednak coraz mniejsze.
W akcji poszukiwawczej bierze udział kilkuset ratowników z psami i urządzeniami nasłuchowymi. Drążą oni tunele i przy użyciu ciężkiego sprzętu powoli usuwają kolejne warstwy betonu. W poszukiwaniach wykorzystywane są skonstruowane przez NASA radary, które są w stanie wykryć bicie ludzkiego serca przez dwudziestocentymetrową warstwę betonu. Jak dotąd nikogo żywego jednak nie znaleziono. W tej chwili liczba potwierdzonych ofiar śmiertelnych wynosi 10, liczba zaginionych 151. Akcję ratowniczą prowadzą służby lokalne, stanowe i federalne. Prezydent Joe Biden skierował na miejsce przedstawicieli Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego oraz inżynierów wojskowych. Przyczyny zawalenia się części dwunastopiętrowego apartamentowca nie są znane. Wielu ekspertów wskazuje jednak na raport z 2018 roku, w którym stwierdzono poważne wady strukturalne platformy przy basenie, pod którą znajdował się podziemny parking. Jej zwalenie mogło wywołać reakcję łańcuchową i doprowadzić do katastrofy.