Awans polskiej reprezentacji pilki noznej do finalów mistrzostw Europy 2008 jest pierwszym w historii polskiej pilki noznej awansem do tej imprezy. Dokonala tego grupa znakomitych polskich pilkarzy, prowadzonych przez doswiadczonego szkoleniowca holenderskiego Leo Beenhakkera. Reprezentacja Polski to zespól szczególny. Kiedy zwycieza i awansuje do wielkich imprez selekcjoner staje sie najwazniejsza i najpopularniejsza osoba w kraju. Tak bylo w przypadku Kazimierza Górskiego, Jacka Gmocha, Antoniego Piechniczka, Pawla Janasa, tak bylo w moim przypadku i tak jest obecnie kiedy reprezentacje prowadzi Leo Beenhakker. Nastal w polskim futbolu czas Beenhakkera i tylko od niego zalezy jak zaprezentujemy sie na najblizszych mistrzostwach Europy. Wielkie gratulacje naleza sie temu holenderskiemu szkoleniowcowi. Pracowal w trudnym okresie dla pilki reprezentacyjnej. Po nieudanym mundialu w Niemczech przyszla kolejna burza spowodowana próba przejecia PZPN przez kilku ludzi z bylym ministrem sportu wlacznie. To nie sprzyjalo spokojnej pracy reprezentacji a jednak mimo wielu prób wciagniecia selekcjonera w te rozgrywke, nie dal sie wciagnac w intrygi i chwala mu za to. Zachowac taka postawe latwiej bylo szkoleniowcowi z zagranicy. Leo Beenhakker konsekwentnie robil swoje. Trzymal sie z dala od polityki, koncentrowal sie na selekcji i druzynie, ciulal punkt po punkcie az wreszcie postawil kropke nad "i" w meczu z Belgia. Zaufali mu zawodnicy, zaufal mu PZPN przedluzajac kontrakt juz przed meczem z Belgia, zaufali mu wszyscy, którym na sercu lezy dobro polskiej reprezentacji. Trzymamy wszyscy kciuki za to aby Leo Beenhakker dalej zwyciezal dla dobra polskiego futbolu, którego wizytówka jest pierwsza reprezentacja Polski. Tradycja Stadionu w Chorzowie jest, ze selekcjoner po meczu dajacym awans do wielkiej imprezy fruwa podrzucany przez pilkarzy nad plyta stadionu. Takie zdjecia podrzucanych przez pilkarzy selekcjonerów pozostaja w pamieci kibiców na zawsze. Na zawsze te momenty pozostaja tez w pamieci samych selekcjonerów. Leo Beenhakker z pewnoscia zapamieta ten listopadowy wieczór na stadionie Slaskim do konca zycia jak kazdy z nas selekcjonerów, którzy fruwajac podrzucani przez pilkarzy, czulismy, ze dotykamy pilkarskiego Nieba.