Dobry wynik

8 maja 2015

Pięć do zera zwyciężyła nasza reprezentacja drużynę z San Marino. Mecz nie był porywającym widowiskiem, bo aby stworzyć widowisko potrzebne są dwa dobrze grające zespoły. Reprezentacja San Marino przyjechała do Polski aby niewysoko przegrać, co zresztą w przeszłości jej się już w meczach z Polską udawało, ale tym razem odjechali z bagażem pięciu bramek. Publiczność stworzyła raczej piknikową atmosferę, i nie wspierała drużyny żywiołowym dopingiem w walce o grupowe punkty. Po meczu selekcjoner reprezentacji San Marino dziękował polskiej publiczności za wspaniały doping dla jego podopiecznych. Chyba po raz pierwszy tak się zdarzyło, że kibice dopingowali obydwa zespoły. Specjalne wsparcie kibiców otrzymał nasz bramkarz Artur Boruc, którego każde dojście do piłki nagradzane było gromkimi okrzykami i oklaskami. Zrewanżował się kibicom za wiarę w jego klasę, kiedy pod koniec meczu wyszedł zwycięsko z pojejdynku 1 na 1 z napastnikiem z San Marino. Natomiast po raz sześćdziesiąty zagrał w reprezentacji Marcin Wasilewski. Wszedł na boisko w koncówce meczu aby zapiąć sześćdziesiątkę, co może oznaczać, że selekcjoner nie bardzo liczy na dalsze występy tego zawodnika w kadrze. Ta decyzja mogła naszą reprezentację kosztować utratę bramki, bo nienajlepiej rozgrzany piłkarz zrobił błąd, po którym piłkarze z San Marino mieli swoją jedyną szansę na zdobycie bramki w meczu. Kibice mocno niecierpliwili się kiedy przez ponad dwadzieścia minut nasi piłkarze, mimo, że mieli olbrzymią przewagę nie mogli trafić piłką do siatki. Worek z bramkami otworzył się po rzucie karnym wykorzystanym przez Roberta Lewandowskiego.

 

Skończyło się na pięciu bramkach zgodnie z oczekiwaniami publiczności. Warto podkreślić, że w każdym meczu mamy wiele zmian kadrowych w zespole, co nie sprzyja zgraniu i zrozumieniu się na boisku piłkarzy. W meczu z San Marino nie było wielkiego ryzyka aby puścić na boisko debiutantów. Ale ocen po takim meczu nie ma co wystawiać, bo przeciwnik był zbyt słaby i nie zmusił żadnego z obrońców do wysiłku. Wynik dobry i jeśli będzie to początek serii zwycięstw, to stadion Narodowy ponownie wypełni się do ostatniego miejsca. Na mecz z San Marino przyszło ponad czterdzieści trzy tysiące ludzi. To rekordowy wynik jeśli wziąć pod uwagę klasę przeciwnika. Gdyby ten mecz poprzedziło zwycięstwo z Ukrainą to zabrakłoby biletów i na San Marino. Matematycznie wciąż jesteśmy w grze a więc zwyciężajmy w kolejnych meczach i awansujmy do mistrzostw świata. Bo jeśli się to nam ponownie nie uda /odpukać w niemalowane/ to będą to już drugie mistrzostwa świata z rzędu bez polskiej reprezentacji. Już taką niechlubną serię mieliśmy i później ciężko było się z niej podnieść. Oby się więcej taka fatalna seria nie powtórzyła. Zespół podniósł się po ciężkiej porażce z Ukrainą i dlatego należą się gratulacje za bardzo przekonujące zwycięstwo, nawet jeśli mecze przeciwko San Marino, nie będą się liczyć dla żadnej z reprezentacji walczacej o awans do finałów mistrzostw świata w naszej grupie eliminacyjnej.

PARTNERZY