Dylemat w sprawie „rakietowego parasola”

8 maja 2015

Gdy Polska zabiegala o przyjecie do NATO wiadomo bylo, ze Polacy szukali w przymierzu gwaranta niepodleglosci Polski na wypadek zagrozenia ze strony Rosji. Teraz Polska nie bardzo wie jak postapic w sprawie tak zwanego parasola rakietowego, który móglby ochronic ja przed ewentualnymi atakami rakietowymi. Waszyngton i Warszawa nie moga sie porozumiec co do tego, kogo i przed kim maja bronic amerykanskie wyrzutnie. Polska wciaz jest partnerem preferowanym, Amerykanie powrócili do rozmów z Czechami "w celu wywarcia presji na Polaków". W kuluarach wymieniano nawet Wielka Brytanie jako ewentualne "rozwiazanie awaryjne" w razie fiaska rozmów z Warszawa i Praga. Jedna z najtrudniejszych spraw w negocjacjach z Amerykanami jest problem przeznaczenia systemu. W zamysle Waszyngtonu ma on chronic przed atakami z Bliskiego Wschodu. Strona polska chce, by przyjeciu przez nia bazy towarzyszyl "szerszy pakiet obronny". Domaga sie zabezpieczenia Polski przed atakami rakiet krótkiego i sredniego zasiegu – a wiec nie tylko z Bliskiego Wschodu. Chodzi o to, na jakie kierunki ataku baza bylaby ustawiona, ale tez o ewentualne rozlokowanie w jej rejonie systemów wymierzonych w rakiety w koncowej fazie lotu. Rozmowy o udziale Polski w budowie systemu NMD (National Missile Defense), zostaly podjete juz w 2002 roku, co oficjalnie potwierdzil ówczesny szef resortu obrony Jerzy Szmajdzinski. Pózniej, w maju 2003 roku, Przemyslowy Instytut Telekomunikacji w Warszawie, produkujacy systemy radarowe, podal, ze podpisal porozumienie o wspólpracy nad projektem z firma Boeing Co., przygotowujaca czesc programu. Przedstawiciele administracji amerykanskiej nie spiesza sie jednak. Zapowiadaja, ze negocjacje beda trwac co najmniej kilka miesiecy. Decydujac sie na równolegle rozmowy z kilkoma partnerami, Amerykanie chca osiagnac jak najkorzystniejsze dla siebie warunki. Przypomina to… casting, w którym wytypowane kraje maja jak najlepiej sie zaprezentowac, a na zwyciezce bedzie czekac wymarzona nagroda.

Ministerstwo Obrony Narodowej ostroznie podchodzi do spekulacji o majacej wkrótce nadejsc ofercie Waszyngtonu. Polska od dawna sygnalizowala gotowosc do rozmów i przyjecia bazy (ostatni raz w expose premiera Kazimierza Marcinkiewicza w ubieglym roku) i od poczatku byla wyraznym faworytem. Polska byla pierwszym krajem regionu, do którego zwrócila sie administracja George'a W. Busha po decyzji o wdrozeniu programu obrony przeciwrakietowej w 2002 roku. Od tamtej pory Pentagon stworzyl potrzebna do dzialania tarczy infrastrukture, w tym wyrzutnie na Alasce i w Kalifornii, radary w Wielkiej Brytanii i na Grenlandii, glówne centrum dowodzenia oraz cala siec czujników rozlokowanych w róznych czesciach globu. Amerykanie musza jeszcze stworzyc trzecia odnoge systemu w Europie. W projekcie budzetu na przyszly rok fiskalny (zaczynajacy sie w pazdzierniku 2006 roku) przewidziano na rozpoczecie prac nad europejska baza okolo 120 milionów dolarów. Cala inwestycja mialaby kosztowac cztery miliardy dolarów, z czego polowa bylaby przeznaczona na rakiety, a polowa na infrastrukture. Wedlug wstepnych planów Pentagonu, budowa mialaby sie rozpoczac w 2008 roku. W niedawnym amerykanskim raporcie wskazano na narastajace zagrozenie ze strony Iranu, który nie tylko kontynuuje prace nad bronia atomowa, ale tez rozwija technologie rakietowe. Iranskie pociski juz dzis maja w swym zasiegu czesc Europy, w tym kraje, w których istnieja amerykanskie instalacje wojskowe. To wedlug Amerykanów wystarczajacy powód do dzialania. Tarcza antyrakietowa to najbardziej znany, a jednoczesnie jeden z najbardziej tajnych projektów swiata. Opiera sie na technologiach znanych dotad tylko z filmów fantastyczno-naukowych. Chodzi o zbudowanie naziemnej sieci radarowej, która wspólpracujac z systemami satelitarnymi i ruchomymi stacjami na pokladach samolotów oraz okretów namierzalaby pocisk wroga. Najistotniejsze w nowym systemie jest wlasnie precyzyjne namierzenie rakiety i stuprocentowa pewnosc, ze zostanie ona stracona. Tarcze ma tworzyc kilka zintegrowanych systemów zapewniajacych obrone wielowarstwowa. Mowa tu o naziemnym systemie wczesnego ostrzegania, rakietach przechwytujacych, systemie przeciwrakietowym Marynarki Wojennej USA, chroniacym przed rakietami wystrzelonymi z morza oraz systemie laserów operujacych z powietrza i przestrzeni kosmicznej. Zadaniem tarczy nie jest ochrona przed zmasowanym uderzeniem rakiet z glowicami jadrowymi. Ma ona niszczyc pojedyncze rakiety wystrzelone przez terrorystów z terytoriów panstw takich jak Korea Pólnocna, Iran lub Syria. Ewentualna polska baza nie zajmowalaby sie obrona Europy przed wrogimi rakietami miedzykontynentalnymi, ale stanowilaby jeden z elementów systemu pomiarów. Nie jest tez pewne, czy zbudowano by w Polsce wyrzutnie rakiet. Stany Zjednoczone maja juz stale bazy wojskowe, przypuszczalnie z silosami rakiet balistycznych, w bylych republikach radzieckich w Azji Srodkowej. Na pytanie, gdzie powstalaby polska baza, odpowiada prasa brytyjska sugerujac, ze wyslannicy Pentagonu przygladali sie górzystym obszarom poludnia naszego kraju.

Udzial Polski w tym programie nie zmieni bezposrednio jej bezpieczenstwa. Wzmocni je posrednio przez wiekszy zwiazek z USA, ale jednoczesnie wyeksponuje Polske jako cel – uwaza gen. Boleslaw Balcerowicz, byly rektor Akademii Obrony Narodowej. Wedlug niego, program "nie znajduje poklasku nigdzie, z wyjatkiem Australii". Udzial w programie odradza tez byly ambasador USA w Warszawie, Nicholas Rey: – To system eksperymentalny, bardzo drogi i niepopierany przez wiekszosc Amerykanów – ostrzegl. Najwazniejsze wydaje sie jednak to, co znajdzie sie w ewentualnej amerykanskiej propozycji. Jej szczególy zdecyduja dopiero o przyjeciu lub odrzuceniu spodziewanej oferty.

PARTNERZY