Narzekałem troche ostatnio, że to co mamy do pokazania nie jest najciekawsze dla swiata. Myliłem się. Autostradą z Warszawy do Łodzi pojadę już pojutrze. A bałem się, że to się nie stanie w tej dziesięciolatce. Jest pięknie! Jednak mamy się czym pochwalić. Wszystko, no może prawie wszystko – wygląda nieźle. Szkoda, że telewizje światowe pokazują ponoć tylko zadymy stadionowe. Smutne to, ale prawdziwe – niestety. Glupków znajdzie się co najmniej kilku w każdym miejscu na ziemi. Tak to wszystko działa. Ale poza tym jest dobrze. Światowo, kolorowo. Ja nie jestem jakimś wielkim kibicem sportu, ale duże imprezy to zmieniają. W tym roku tak wymyśliłem urlop, żeby mi nie kolidował z Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie. Cztery lata temu akurat podczas igrzysk byłem w Stanach. Było cudownie, ale to był jednak błąd dla takiego kibica, jakim jestem ja. Wasza telewizja pokazywała tylko sukcesy Amerykanów. To zrozumiałe, ale ja chciałem wiedzieć, jak sobie radzą nasi! No i pogoda. Ta może wszystko pokrzyżować. Chyba nikt nie przewidział, że na początek meczu Francja – Ukraina spadną na stadion hektolitry deszczu. Waliło piorunami. Przerwało mecz. Z pogodą nie wygrasz. Nasi zagrają mecz o wszystko z Czechami. Wyjdziemy z grupy? Trzymajmy kciuki.
p.s. Panie Marku, a muzyka? O niej nastepnym razem…
napisane w piątek 15 czerwca 2012