Jednym z czestych tematów rozmów w srodowisku imigranckim jest porównywanie Ameryki ze swoim krajem, w naszym przypadku z Polska i z Europa wogóle. Na tle naszego kraju – Polski i Europy widac, miedzy innymi, jak wielkim problemem spolecznym Ameryki jest narkomania, cos co w Europie jeszcze do niedawna bylo zjawiskiem marginalym. Jednak europejskie podejscie do tego problemu jest zupelnie inne niz amerykanska "wojna z prochami". Wladze San Francisco rozwazaja otwarcie pomieszczenia, w którym narkomani mogliby w spokoju i bezpiecznie wstrzykiwac sobie srodki. Ma to na celu ograniczenie liczby zakazen spowodowanych brudnymi iglami. Bylby to pierwszy taki osrodek w USA. W Ameryce Pólnocnej istnieje precedens w Kanadzie – w Vancouver. Od czterech lat dziala tam taki pokój obslugujacy ok. 700 osób dziennie. Podobne miejsca mozna tez znalezc m.in. w Hiszpanii i Szwajcarii. Ale nie w Stanach. Przedstawicielka Bialego Domu ds. Kontroli Narkotyków pani Bertha Madras powiedziala, ze to "bardzo zla polityka". "Kryje sie za tym filozofia akceptacji, a to jest juz forma poddania sie. Wiadomo, ze otwierajac centrum dla osób uzaleznionych, by mogli w nim bezpiecznie wstrzykiwac narkotyki, mozna ograniczyc liczbe zakazen HIV i poprawic stan zdrowia calej spolecznosci. Jesli coc takiego powstanie w Stanach to na pewno pierwsze bedzie San Francisco… Przedawkowanie narkotyków jest powodem co siódmego wezwania karetki pogotowia w San Francisco. Uwaza sie, ze jest tam ok. 15 tys. narkomanów stosujacych srodki dozylne, wielu z nich to bezdomni mezczyzni. Jak w kilku innych wielkich miastach Ameryki (np. Nowy Jork), mozna tam dostac bezplatnie strzykawki, ale zdaniem niektórych ekspertów to za malo. Burmistrz San Francisco nie popiera budowy centrum. Jego zdaniem moze to spowodowac wiecej problemów niz korzysci. Rzad federalny nie finansuje programów rozdawania igiel, odbywa sie to z funduszy miejskich lub ze srodków prywatnych. W Vancouver wyglada to tak, ze narkomani moga przyjsc do centrum, gdzie znajduje sie kilkanascie malych pomieszczen. Bez obaw o aresztowanie moga sobie wstrzyknac heroine czy kokaine.W razie potrzeby moga skorzystac z pomocy personelu medycznego, odpoczac i posiedziec przy kawie. Pielegniarka obserwuje ich i wie, czy nie doszlo do przedawkowania. Nie bylo jeszcze przypadku, by przedawkowanie narkotyku doprowadzilo do zgonu w centrum, bo pomoc jest natychmiastowa. Nie ma tam oczywiscie sprzedazy narkotyków, bo centrum nie jest do tego.
Europejczycy znaja amerykanskie osiagniecia w walce z narkotykami. Od czasu, gdy prezydent Nixon w 1971 r. "wypowiedzial wojne narkotykom", USA zamknely w wiezieniach miliony swoich obywateli i wydaly setki miliardów dolarów na prowadzenie tej wojny (wielu komentatorów twierdzi, ze jesli uwzglednic koszty wieziennictwa, to rzeczywista suma wynioslaby bilion dolarów). Mimo to, jak wykazuja oficjalne statystyki, poziom nielegalnego uzycia narkotyków w Ameryce sie nie zmniejsza. Natomiast, wedlug tegorocznego raportu ONZ o narkotykach na swiecie, udzial Europejczyków uzywajacych nielegalnych srodków odurzajacych jest o polowe mniejszy niz mieszkanców USA. Warto dodac, ze takze o polowe mniejsza jest liczba przypadków smierci z przedawkowania. I to wszystko w Europie, gdzie slabiej przestrzega sie ograniczen wiekowych dla spozycia alkoholu i toleruje sie palenie marihuany. Poszczególne europejskie panstwa maja wlasna polityke i regulacje prawne dotyczace narkotyków, ale wydaje sie, ze ich wspólna cecha jest praktyczne podejscie do tego problemu. Uzaleznienie od narkotyków traktuje sie tam nie jak przestepstwo, ale jak chorobe. A skutecznosc dzialan mierzy sie nie liczba aresztowan, ale stopniem zmniejszania zagrozenia spolecznego. Ogólnie rzecz biorac w Europie strategia walki z narkomania obejmuje trzy poziomy: dzialania policyjne, edukacyjne i medyczne. Policja poluje przede wszystkim na sprzedawców, a nie na narkomanów, uznajac, ze to lepsza metoda ograniczenia ilosci narkotyków na rynku. "Uzytkownicy" otrzymuja zwykle ostrzezenie i skierowanie na terapie. Rozbudowane programy edukacyjne ostrzegaja ludzi (zwlaszcza mlodych) przed niebezpieczenstwami wynikajacymi z zazywania narkotyków. Nie ograniczaja sie przy tym do retoryki "zera tolerancji" i surowego karania recydywistów, która dobrze brzmi w uszach wyborców, ale z punktu widzenia osób uzaleznionych traci falszem.
Porównajmy to z amerykanska wizja "wojny z narkotykami". Podobnie jak w okresie prohibicji w latach trzydziestych XX wieku, Stany Zjednoczone wydaja ogromne sumy na dzialania policji i utrzymywanie wiezien, w których zamyka sie zarówno handlarzy, jak "uzytkowników". Edukacja na temat narkotyków w USA wyglada raczej jak indoktrynacja, co sprawia, ze zwlaszcza w oczach ml odych ludzi jest ona niewiarygodna. Prawdopodobnie najwieksze róznice pomiedzy Europa a USA widac w podejsciu do marihuany. W Holandii taniej mozna osiagnac stan odurzenia marihuana niz sie upic. Przestepstwa zwiazane z narkotykami sa niezwykle rzadkie. Holandia ma w tej dziedzinie najbardziej liberalne prawodawstwo w Europie, ale w pozostalych krajach UE takze trudno trafic za kratki za dyskretne palenie skreta. Priorytetem jest ograniczenie spozycia twardych narkotyków, takich jak heroina czy kokaina. Jedyne, co mozna znalezc w dokumentach unijnych na temat marihuany, to niewielka wzmianka o potrzebie poradnictwa dla osób "dotknietych problemem uzywania konopi indyjskich". Tymczasem w USA, wedlug statystyk FBI, na 80 tysiecy aresztowan rocznie zwiazanych z narkotykami, okolo 40 proc. przypadków dotyczylo wlasnie marihuany. Z czego, warto dodac, w 80 proc. przypadków chodzilo o jej posiadanie, a nie sprzedaz. Podsumowujac: Europa stara sie, zeby kuracja nie okazala sie gorsza od choroby. Podczas gdy w USA wydajemy pieniadze podatników na policje, wiezienia i sady, w Europie wydaje sie je na lekarzy, terapeutów i kliniki odwykowe. Europejscy eksperci szacuja, ze kazde euro wydane na edukacje i doradztwo pozwala oszczedzic 15 euro, które musialyby byc wydane na prace policji i sluzby zdrowia. Europejscy przywódcy rozumieja, ze ich spoleczenstwa stoja przed wyborem: tolerowac alternatywne style zycia albo budowac nowe wiezienia. I chyba dokonali wyboru.