Leciałem tutaj po wspomnienia sprzed lat. Kiedy człowiek mlody, inaczej wszystko odbiera i widzi. Po latach trudno odnalezć te same miejsca, ulubione smaki. Zbierałem się z tym od dawna. Pomyśałem: polecę 5, 10, 15 lat pozniej. Jestem 25 lat od ostatniej podroży do Indii. Są inne, w końcu mamy 21. wiek. Z tarasu hotelu w Udaipur mogę porozmawiać z Warszawą, Szklarską Porębą, mogę napisać ten tekst. Każdy Hindus ma telefon komórkowy. Miliard aparatów? Nie aż tak dużo, ale nowoczesność atakuje. Obok siermiężnej staroczesności wygląda trochę jak w krzywym zwierciadle. Zabytki mają tutaj piękne, często przepiękne. Takie choćby Taj Mahal w Agrze albo swiątynie w Khajuraho. Prawie niewiarygodne. Jak ze snów… A potem nagle trzeba się obudzić, bo na ulicach miast jest tak samo jak 25 lat temu. Brudno… Im to nie przeszkadza, turyści muszą się przyzwyczaić. Ja nie daję rady. Dobrze, że tego piękna jednak jest dużo.
Red Ford w Delhi, Pałac w Orchha, Białe Miasto Udaipur… Nie poruszam tematu Varanasi, pewnie kiedyś do tego wróce. Musi mi się uleżeć. Do zdjęć stamtad wróce pewnie dopiero po powrocie do Warszawy… No właśnie, wracam już za 10 dni i zacznie się odliczanie czasu do Świąt Bożego Narodzenia, a potem do 30-lecia Listy Trójki… Pozdrowienia z tego końca świata…
napisane 30 pazdziernika 2011