Jeszcze o wyborach za granica

8 maja 2015

Gdy w zwiazku ze zblizajacymi sie wyborami prezydenckimi w Polsce polonijny portal Informacje USA zapytal mnie, co sadze o udziale Polonii w tych wyborach odpowiedzialem, ze w mojej opinii decyzja o udziale w wyborach jest sprawa osobista; ale z chwila stalego wyjazdu za granice, szczególnie zas gdy jest to polaczone z przyjeciem amerykanskiego obywatelstwa; glosowanie w polskich wyborach jest sprzeniewierzeniem sie amerykanskiej przysiedze obywatelskiej i próba sluzenia “dwóm panom”. Rozumiem i doceniam dobre intencje emigrantów glosujacych w polskich wyborach, jednak fakt, ze z konsekwencjami decyzji podjetych przy urnie wyborczej beda musieli zyc tylko Polacy w kraju, powiniem sklonic do glebszego zastanowienia sie – czy zyjac na stale za granica ma sie prawo do wspóldecydowania o ich losie, o losie Polski. Podobnego zdania jak ja, jest zdecydowana wiekszosc amerykanskich Polaków. W Stanach Zjednoczonych zyje nas okolo 9 milionów. I nawet jezeli spora czesc nie posiada obywatelstwa polskiego to jednak ci, którzy maja polskie paszporty stanowia duza grupe i gdyby gremialnie udali sie do urn to mogliby z pewnoscia zawazyc na wyniku polskich wyborów. Tak jednak nie jest. Polsce mozna sluzyc za granica nie tylko udzialem w wyborach. W Ameryce szczególnie potrzebna jest teraz obrona dobrego imienia Polski. Skupmy sie na tym. Taka jest moja osobista opinia w tej sprawie. Chce jeszcze zostac przy temacie wyborów. Chodzi mi szczególnie o sytuacje, gdy wyborca znajduje sie za granica swego kraju i tam glosuje. Warto sie przyjrzec jak te sprawe rozwiazuja Amerykanie, a to wazne, bo az 6 milionów Amerykanów mieszka za granica, setki tysiecy sluza w amerykanskich silach zbrojnych rozrzuconych po swiecie i wszyscy, rzecz jasna, maja prawo udzialu w wyborach. Nad sprawa ta czuwa Departament Stanu, który zaleca wszystkim wyborcom amerykanskim mieszkajacym za granica, aby na poczatku kazdego roku kalendarzowego wysylali do biura wyborczego w stanie, gdzie znajduje sie ich amerykanska rezydencja, specjalne karty stanowiace wniosek o dostarczenie materialów wyborczych. W porównaniu z polskimi wyborami za granica, w których wyborcy musza osobiscie udac sie do punktów wyborczych i tam fizycznie wrzucic karte do urny, Amerykanie zamieszkali za granica moga glosowac za posrednictwem internetu, lub faxu, ale tutaj sprawa sie komplikuje, bo kazdy stan ma swoje przepisy w tej sprawie. O swoich wyborców za granica troszcza sie obie glówne partie polityczne w USA. Democrats Abroad to oficjalna organizacja milionów wyborców demokratycznych mieszkajacych za granica, zachecajaca ich do glosowania na kandydatów tej partii w wyborach w USA. Democrats Abroad majs swe biura w Europie w obu Amerykach, na Bliskim Wschodzie i w Azji. Wyborców amerykanskich o pogladach republikanskich, mieszkajacych za granica, reprezentuje organizacja Republicans Abroad, która dba o ich interesy w wielu sprawach, ale przede wszystkim mobilizuje poparcie Amerykanów mieszkajacych za granica dla republikanskich kandydatów startujacych w wyborach w USA. 6 milionów amerykanskich wyborców mieszkajacych za granica to ogromny potencjal polityczny, o który slusznie zabiegaja partie polityczne w USA.

PARTNERZY