Prezydent Bush wystapil do Kongresu o przyznanie srodków na pozbycie sie nielegalnych imigrantów. Ale nie zabiega on wcale o pieniadze, które pomoglyby przyspieszyc rozpatrywanie podan tych legalnych imigrantów, którzy wystapili o obywatelstwo. W projekcie budzetu przedstawionym niedawno George Bush uwzglednil 100 milionów dolarów na usprawnienie elektronicznego systemu weryfikacji uprawnien do podejmowania pracy w USA. System ten znany jest jako E-Verify. Prezydent nie zadbal – niestety – o srodki, które pomoglyby skrócic oczekiwanie na obywatelstwo. Urzad U.S. Citizenship and Immigration Services stara sie wygrzebac z lawiny podan o obywatelstwo zlozonych, by wyprzedzic drastyczna podwyzke oplat. Masowe wystepowanie o obywatelstwo przez obcokrajowców mieszkajacych na stale w USA zostalo spowodowane tez brakiem perspektyw na uchwalenie reformy imigracyjnej, która polepszylaby status prawny legalnych rezydentów. Wiadomo juz, ze okres wyczekiwania na rozpatrzenie podania zlozonego po 1 czerwca 2007 moze potrwac nawet póltora roku. Opieszalosci urzedu nie zdolaja zaradzic zwiekszone srodki finansowe pochodzace z oplat skarbowych, które od 30 lipca wzrosly z dotychczasowych $300 do $675 od kazdego podania. Wina za opieszalosc w rozpatrywaniu podan o obywatelstwo nie zawsze lezy po stronie USCIS. Ostatnio dwie organizacje spoleczne: Amerykanski Zwiazek Swobód Obywatelskich oraz Krajowy Osrodek Prawa Imigracyjnego wystapily do sadu federalnego w Santa Ana w Kalifornii z pozwem domagajacym sie, aby Federalne Biuro Sledcze, któremu wladze imigracyjne powierzaja do sprawdzenia dokumenty obcokrajowców wystepujacych o obywatelstwo, lub starajacych sie o pobyt staly w USA, wywiazywalo sie z tego obowiazku w ciagu czterech miesiecy. Bowiem obecnie sprawdzanie przeszlosci niektórych petentów przez FBI trwa nawet kilka lat, szczególnie w przypadku imigrantów ze swiata arabskiego. Urzad Imigracyjny jest obecnie najwiekszym „klientem” FBI. Sprawa interesuje sie Urzad Bezpieczenstwa Panstwa, który wprawdzie jest za przyspieszeniem rozpatrywania wniosków, ale na pierwszym miejscu stawia kwestie zwiazane z bezpieczenstwem Stanów Zjednoczonych. Rzadowa agencja imigracyjna – Citizenship and Immigration Services – powstala cztery lata temu w wyniku reorganizacji bylego Urzedu Imigracyjnego, Immigration and Naturalization Services, który podzielono na dwie odrebne agencje zajmujace sie egzekwowaniem przepisów imigracyjnych oraz swiadczeniem uslug w zakresie przyjmowania i rozpatrywania wniosków petentów dotyczacych ich statusu imigracyjnego. Decydujac sie na reorganizacje Urzedu Imigracyjnego Kongres mial nadzieje, ze nowe struktury pozwola wyeliminowac chroniczne problemy jak opieszalosc w zalatwianiu spraw i giniecie dokumentów z czym zmagal sie INS. Tymczasem urzad Citizenship and Immigration Services najwyrazniej odziedziczyl wiekszosc problemów, które nekaly Immigration and Naturalization Services, lacznie z niewydajnym systemem rozpatrywania podan, niewystarczajaca liczba pracowników i przestarzalym systemem elektronicznego gromadzenia i przeksztalcania danych. Oblicza sie, ze rozladowanie tloku petentów, którzy wystapili o obywatelstwo potrwa conajmniej do roku 2010, a pieniadze na ten cel pochodza tylko z oplat. W zakonczonym 30 wrzesnia 2007 roku fiskalnym do Urzedu Citizenship and Immigration Services wplynelo ogólem 7 mln. 700 tysiecy podan w róznych sprawach, w tym równiez o przyznanie obywatelstwa. Podan jest wiecej o blisko 1,5 miliona niz przed rokiem i juz teraz wiadomo, ze srodki finansowe sa za male i dlatego Urzad Citizenship and Immigration Services zabiera pieniadze z dzialu zajmujacego sie przyznawaniem zielonych kart i przekazuje dzialowi naturalizacji. To tak zwana metoda krótkiego przescieradla, ktora nie rokuje najlepiej. Byc moze nowy prezydent i jego administracja zajma sie energiczniej ta kwestia…