Muzulmanie w USA

8 maja 2015

W piatek 12 pazdziernika w poludnie przejezdzalem obok sali bankietowej przy ulicy Central nieopodal skrzyzowania z Montrose w Chicago. Moja uwage zwrócil tlum ludzi, rodzin z dziecmi w charakterystycznych strojach. Kobiety w dlugich do ziemi prostych sztach, z chustami na glowie szczelnie przykrywajacymi wlosy. Mezczyzni w przypominajacych obszerne pizamy dlugich jasnych ubraniach z okraglymi czapkami z plótna bez daszka. Nie mialem watpliwosci – to muzulmanie. Okazalo sie, ze w sali bankietowej obchodzili zakonczenie wielkiego postu muzulmanskiego – ramadanu. Ten niezwykly widok bardziej pasujacy do Bliskiego Wschodu niz Stanów Zjednoczonych Ameryki, staje sie tu coraz powszechniejszy. Podczas gdy Stany Zjednoczone usiluja "ustanowic lad w islamskim swiecie", muzulmanie zyskuja wplywy i wyznawców w Chicago, Los Angeles, a nawet w Waszyngtonie. Liczba wyznawców Mahometa w krajach dzisiejszej Unii Europejskiej wzrosla od roku 1950 trzykrotnie. W Stanach Zjednoczonych jednak w tym samym czasie odnotowano czternastokrotny przyrost wspólnoty muzulmanskiej. Ogromna wiekszosc amerykanskich muzulmanów to konwertyci. Rokrocznie wiare Proroka przyjmuje w USA ponad sto tysiecy osób. Demografowie oceniaja, ze w ciagu niespelna dekady islam moze stac sie drugim co do wielkosci wyznaniem Stanów Zjednoczonych. Miedzynarodowe organizacje islamskie przywiazuja ogromne znaczenie do dzialalnosci "misjonarskiej" w Stanach. Rola USA w swiatowym ukladzie sil i ich bliskowschodnie zaangazowanie nie jest tu naturalnie bez znaczenia. Dla poboznych muzulmanów znacznie istotniejsze pozostaja jednak moralnosc i kultura. Stany Zjednoczone stanowia dla nich centrum neopoganstwa i kultu falszywych bozków, siedlisko kultu ciala ludzkiego, zycia bez zahamowan i zasad, oraz "legalnego grzechu". Mahomet zdolal przekonac mieszkanców Mekki, by odrzucili bozki dla Allaha – 14 wieków pózniej jego uczniowie maja nadzieje przekonac do tego samego 200 milionów mieszkanców Stanów Zjednoczonych.

Wedlug muzulmanów Amerykanskie spoleczenstwo jest dzis przesycone rozpusta, narkomania, przestepczoscia. Plytkie, chaotyczne zwiazki nieletnich, odrzucenie wszystkiego, co wiaze sie z duchowoscia – z takim krajobrazem mamy tu do czynienia. Kiedys Arabowie byli zreszta podobni. To wyslannik Allaha wyrwal ich z tej zapasci. Teraz kolej na nas. Tylko islam moze ocalic Stany! A wszystko zaczelo sie tak niedawno. Pierwsza organizacja islamska w Stanach, historyczna dzis "Swiatynia wiedzy mauro-amerykanskiej", zarejestrowana zostala sadownie dopiero w roku 1913. Na budowe ogólnokrajowych struktur i "sieci" trzeba bylo czekac jeszcze przeszlo pól wieku. Dzis w krajobrazie religijnym Stanów trudno nie dostrzec takich struktur, jak Federacja Stowarzyszen Muzulmanskich USA i Kanady, Muzulmanskie Stowarzyszenie Studenckie oraz dziesiatek zrzeszen zawodowych i kulturalnych, laczacych lekarzy, inzynierów czy nawet socjologów. Tylko w ostatnich 5 latach liczba meczetów w Stanach wzrosla o 25 proc., a kazda lokalna wspólnota ma swój program "szerzenia wartosci muzulmanskich w spoleczenstwie amerykanskim". Amerykanska Rada Muzulmanska wydaje rokrocznie na "szerzenie wartosci" w mediach przeszlo 10 milionów dolarów. Rozprzestrzenianiu sie islamu w Stanach wiele sprzyja: od rygorystycznie przestrzeganej zasady nieingerencji panstwa w dzialalnosc wspólnot religijnych po gwarantowane konstytucyjnie wolnosci sumienia i wyznania. Paradoksalnie, Stany Zjednoczone pozostaja zarazem w stanie wojny jesli nie z panstwami, to ze strukturami i partyzantkami islamskimi w wielu krajach.

Amerykanscy wyznawcy islamu maja znacznie wieksze doswiadczenie z organizacjami o zabarwieniu radykalnym niz z umiarkowanymi. Jednym z najoryginalniejszych ruchów spolecznych lat 90. byl w Stanach "Lud islamski" ("The Nation of Islam") Louisa Farrakhana, walczacy o prawa ciemnoskórych wyznawców islamu. Najwiekszym sukcesem jej zalozyciela i lidera byl "Marsz na Waszyngton", w którym wzielo udzial ponad milion mezczyzn, protestujacych pokojowo przeciwko roli "obywateli drugiej kategorii". Jeszcze przed 11 wrzesnia 2001 Farrakhan zapowiadal wybuch zbrojnego konfliktu miedzy Waszyngtonem a panstwami islamskimi. Po zamachach Al-Kaidy i interwencji w Iraku dotychczasowy rzecznik dialogu przestal ukrywac swój radykalizm: wielokrotnie modlil sie o zwyciestwo sil irackich nad U.S. Army, apelowal do mlodych muzulmanów amerykanskich, by uchylali sie od poboru, a w lutym tego roku w wygloszonym w Detroit przemówieniu wezwal George’a W. Busha do ustapienia z urzedu. Farrakhan traci jednak wplywy, takze dlatego, ze – nawet, jesli uzywa radykalnego slownika – odwoluje sie do tradycji obywatelskich protestów lat 60. i ówczesnej walki z dyskryminacja Murzynów. Tymczase m imigranci z Bliskiego Wschodu, których liczba z kazdym rokiem rosnie i którzy stanowia juz ponad polowe amerykanskich wyznawców islamu, z trudem odnajduja sie w podobnej tradycji. Zakorzeniwszy sie w Nowym Swiecie, "nowi muzulmanie" sformulowali natomiast koncepcje "demokratycznego kalifatu": systemu politycznego, który powinni stworzyc muzulmanie w krajach Zachodu. Polaczenie formuly "demokracji" i "islamu" moze sie wydawac nieco mechaniczne, wykorzystywane jest jednak konsekwentnie przez ideologów, którzy pisza o "islamskiej koncepcji praw czlowieka", "islamskim spoleczenstwie obywatelskim" i "islamskim kontrakcie spolecznym".

Jak na razie jednak wsród amerykanskich muzulmanów najwyzsze stanowisko polityczne zajmuje pierwszy tego wyznania czlonek Kongresu, adwokat z Minnesoty Kit Ellison. Departament Stanu ma nadzieje wykorzystac go w roli jesli nie mediatora w relacjach ze swiatem islamu, to przynajmniej osoby podnoszacej w tym kregu prestiz Stanów Zjednoczonych. Ellison dba o zachowanie wiarygodnosci, wystepujac z ostra krytyka polityki Busha – i nalezy przypuszczac, ze zajmuje takie stanowisko nie tylko ze wzgledu na swa przynaleznosc partyjna. W lipcu w jednym z przemówien porównal prezydenta do… Adolfa Hitlera, dajac do zrozumienia, ze George Bush mial równie wiele wspólnego z katastrofa 11 wrzesnia, co Hitler z podpaleniem Reichstagu. Nie jest to zapewne najlepszy ani najlatwiejszy partner dla Departamentu Stanu. Tyle ze Waszyngton nie doczekal sie jeszcze zbyt wielu muzulmanskich czlonków elit, którymi móglby zastapic Ellisona. Czy zdolaja ich przyciagnac Demokraci, zamierzajacy wygrac najblizsze wybory dzieki potepianiu w czambul polityki Busha wobec Bliskiego Wschodu? Zobaczymy.

PARTNERZY

single.php