Podróze staly sie ostatnio nie tylko drogie, ale i uciazliwe. Wprowadzane wciaz nowe przepisy o ochronie bezpieczenstwa sa wprawdzie wymierzone w potencjalnych terrorystów, ale – tak na dobra sprawe – dotykaja one najbardziej pasazerów, lacznie z ich intymna sfera oraz informacjami o przekraczaniu przez nich granicy USA – nawet jezeli sa obywatelami. Powolana po zamachach z 11 wrzesnia Administracja Bezpieczenstwa Transportu – TSA oznajmila ostatnio o przystapieniu do instalowania w 21 amerykanskich portach lotniczych nowych urzadzen do przeswietlania. Chodzi tu – spiesze wyjasnic – nie o przeswietlanie bagazu, zawartosci kieszeni, czy butów, bo to stalo sie juz norma, ale o przeswietlanie samych pasazerów i to z takimi detalami anatomicznymi, ze nowe maszyny wywolaly kontrowersje. Emitowany przez nie obraz pokazuje bowiem pasazera, czy tez pasazerke dokladnie ze szczególami – tak jakby byli rozebrani. Taka maszyna jest juz instalowana na naszym chicagowskim lotnisku O’Hare. Nowe urzadzenia nazwane niewinnie „milimetrowymi skanerami”, gdyz wykorzystano w nich technologie fal o milimetrowej dlugosci, pozwalaja na uzyskanie wielostronnego i wysokiej rozdzielczosci obrazu przeswietlanej osoby. Maja one sluzyc do wykrywania srodków wybuchowych ukrytych na ciele pasazera-terrorysty oraz ukrytej broni, bedacych najwiekszymi zagrozeniami jezeli chodzi o bezpieczenstwo w ruchu lotniczym. Nowe maszyny do przeswietlania otacza atmosfera lekkiego skandalu, gdyz obslugujacy je funkcjonariusze beda mogli ogladac pasazerów praktycznie nago, co wzbudzilo protesty organizacji obrony praw obywatelskich zarzucajacych, nie bez racji, wladzom odpowiedzialnym za bezpieczenstwo – inwazje w intymna, osobista sfere pasazerów. W odpowiedzi na to Administracja Bezpieczenstwa Transportu zapewnia, ze nie ma mowy o ingerowaniu w prywatnosc pasazerów, bo pracownicy analizujacy obrazy z milimetrowego skanera beda pracowac w osobnym pomieszczeniu z dala od miejsca, gdzie dokonywane bedzie przeswietlenie i nie beda mogli zobaczyc bezposrednio osoby, której obraz – z anatomicznymi detalami – ukazuje sie na monitorze. Poniewaz nowe skanery dopiero zaczna funkcjonowac trudno oceniac juz teraz zakres ich inwazji w intymna sfere przeswietlanych osób. Jak zapewnia Organizacja Bezpieczenstwa Transportu, obrazy ze skanera z anatomicznymi detalami nie beda wprowadzane do pamieci komputerowej maszyny i po zakonczeniu sprawdzania beda po prostu wymazywane. To w pewien sposób uspokaja glosy protestu, ale faktem jest, ze obslugiwanie maszyny, o której mowa, daje mozliwosc do róznych naduzyc.
Na tym nie koniec problemów i klopotów zwiazanych z pasazerskim transportem lotniczym w USA. Funkcjonariusze strazy granicznej maja teraz prawo zabierac podróznym laptopy, urzadzenia elektroniczne i inne materialy i przetrzymywac je przez nieokreslony czas. Departament Bezpieczenstwa Krajowego oznajmil, ze przenosne komputery mozna zabierac nawet osobom, które nie sa o nic podejrzane. Klóci sie to z konstytucyjnymi prawami i swobodami obywatelskimi i nalezy miec nadzieje, ze przepis ten bedzie obalony. Tymczasem zas w celu ostrzezenia naszych czytelnikow – szczególy na ten temat. Wprowadzone oficjalnie w polowie lipca przepisy dotyczace przeszukiwan na granicy, wydane przez urzedy celny oraz imigracyjny, pozwalaja tez na przekazywanie zawartosci twardego dysku ze skonfiskowanego komputera innym agencjom federalnym, a takze instytucjom prywatnym w celu tlumaczenia i analizy tekstów. Wedlug przedstawicieli Departamentu Bezpieczenstwa Krajowego, nowe przepisy stosuja sie do wszystkich osób przekraczajacych granice USA, lacznie z obywatelami Stanów Zjednoczonych. Maja one zapobiec terroryzmowi. Ponoc podobne praktyki stosowane byly juz od dawna. Ale czyniono to najwyrazniej bezprawnie skoro wprowadzono dopiero teraz przepisy w tej sprawie. Organizacje strzegace przestrzegania praw czlowieka oraz ludzie biznesu naciskali na wladze, aby ujawnily stosowanie tych praktyk, bowiem coraz wiecej osób podrózujacych do USA, czy tez wyjezdzajacych z USA zglaszalo skargi, ze ich laptopy, telefony komórkowe, I-pody, pagery, bipery, a takze tasmy magnetofonowe i tasmy video byly im odbierane na granicy i pózniej przetrzymywane miesiacami. Prawu konfiskaty – z odroczonym terminem zwrotu – podlegaja tez ksiazki, broszury i inne materialy drukowane. Po zbadaniu zatrzymanych przedmiotów i stwierdzeniu, ze nie ma powodu, aby je zatrzymac kopie sa zwracane do Departamentu Bezpieczenstwa Kraju – ALE – nie ma limitu okreslajacego jak dlugo wladze moga przetrzymywac te materialy, co jest powodem skarg i ewidentnych naduzyc ze strony Departamentu, któremu nie starcza kilka miesiecy na to, by przeanalizowac zawartosc ksiazki, czy nawet podrecznego komputera.
W opinii demokratycznego senatora Rusella Feingolda, który wypowiadal sie w tej sprawie na lamach dziennika „Washington Post” – taka polityka departamentu odpowiedzialnego za bezpieczenstwo kraju jest alarmujaca. Feingold oznajmil, ze w zwiazku z tym wystapi na forum Senatu z projektem ustawy, która obligowalaby wladze odpowiedzialne za bezpieczenstwo, by przeszukiwaniom elektronicznych urzadzen podlegaly tylko te osoby, co do których istnieja uzasadnione podejrzenia o lamanie prawa. Ustawa ma tez zapobiegac temu, by przy sprawdzaniu pasazerów pod katem ewentualnej dzialalnosci terrorystycznej nie dochodzilo do segregacji i aby podejrzanymi nie stawali sie automatycznie np pasazerowie o ciemnej karnacji skóry, czy pochodzacy z Bliskiego Wschodu. Okazuje sie, ze fakt bycia obywatelem Stanów Zjednoczonych nie wplywa wcale na ulgowe traktowanie ze strony wladz USA. Prasa amerykanska doniosla, ze Departament Bezpieczenstwa Krajowego zbiera i kolekcjonuje przez okres 15 lat informacje na temat przekraczania granicy przez wlasnych obywateli. Dane te pochodza z punktów odprawy paszportowej. Dotychczas zbierano je z punktów odprawy na lotniskach, a ostatnio dolaczono tez dane z posterunków na ladowych przejsciach granicznych USA. Wladze analizuja te dane pod katem czestotliwosci przekraczania granicy i oznak, które moglyby wskazywac na dzialalnosc terrorystyczna danego obywatela.