Co miał do powiedzenia po ośmiu latach w Białym Domu prezydent, który rozpoczynał rządy na fali ogromnego entuzjazmu? Towarzyszyły mu oczekiwania, że jako pierwszy czarnoskóry polityk tej rangi dokona rzeczy wielkich. Przyznano mu, niejako asumptem Pokojową Nagrodę Nobla, na którą kompletnie nie zasługiwał. Podsumowaniem tej prezydentury miała być w ubiegłym tygodniu jedna z ostatnich konferencji prasowych Baracka Obamy. Konferencja zapowiadała się ciekawie. Już na samym początku Obama wyraził zaniepokojenie, że dyskurs polityczny toczący się w Ameryce został zdegradowany do takiego poziomu, że wszystko jest podejrzane, każdy jest skorumpowany, a motywem postępowania polityków są rzekomo tylko interesy partyjne. Odchodzący prezydent pochwalił społeczeństwo za wyciągnięcie gospodarki z kryzysu i zredukowanie bezrobocia o połowę. Obama nie omieszkał pochwalić się tym, że jego program ubezpieczeń znany jako Obamacare wciąż przyjmuje nowych pacjentów. Prezydent dodał, że pod wieloma względami Ameryka jest silniejsza i prosperuje lepiej niż kiedy obejmował władzę w Białym Domu. Wiele pytań kierowanych do prezydenta Obamy dotyczyło sensacyjnych doniesień o mieszaniu się Rosjan w wybory prezydenckie w USA, aby pomóc Trumpowi. Kilkakrotnie podczas konferencji Obama powoływał się na wyniki ankiet, że wielu Republikanów postrzega rosyjskiego prezydenta Władimira Putina korzystniej niż przed rokiem, kiedy w USA rozpoczynała się kampania wyborcza. Jak to się stało, zastanawiał się na głos Barack Obama, że dobroć i uczciwość Amerykanów została tak stłumiona w narodowym dyskursie, że wyborcy mają więcej zaufania do zagranicznego adwersarza niż do swoich sąsiadów. Obama zarzucił dziennikarzom politycznym, że mają obsesję na punkcie emaili pozyskanych rzekomo przez Rosjan od amerykańskiej Partii Demokratycznej i, że uwaga poświęcona tym mailom jest nieproporcjonalnie duża w porównaniu do innych ważnych tematów jak choćby różnice między kandydatami. Zapytany o tragedię w Syrii i o to czy czuje się odpowiedzialny za tamtejsze wydarzenia, Obama odpowiedział, że są miejsca na świecie, gdzie dzieją się rzeczy straszne, a ponieważ jest prezydentem Stanów Zjednoczonych to, owszem, czuje się odpowiedzialny i zastanawia się codziennie co mógłby zrobić, aby uratować dzieci, które cierpią. Obama dodał, że nic poza amerykańską interwencją wojskową na pełną skalę, nie mogłoby zmienić układu sił w Syrii. Co do toczącego się obecnie procesu przejmowania władzy przez prezydenta-elekta i jego ludzi, prezydent Obama powiedział, że nadal prowadzi – serdeczne – jak je określił rozmowy z Donaldem Trumpem i oferuje mu prywatne rady. Ważne są te które dotyczą Chin. Obama stwierdził, że koncepcja jednych Chin stanowi dla Chińczyków podstawę ich pojęcia jako narodu.