Prezydent bez zarobków

16 kwietnia 2017

Wśród mnóstwa przyrzeczeń, którymi podczas kampanii Donald Trump hojnie obdarował wyborców, znalazła się również  obietnica, że jeżeli zostanie on wybrany do Białego Domu to będzie pracował za darmo. Deklarując to Trump pragnął się zapewne pochwalić swym bogactwem i wykazać patriotyzmem. Prezydent wywiązał się już częściowo z tej obietnicy przekazując swe zarobki za pierwszy kwartał Zarządowi Parków Narodowych. Ale parki, de facto, stracą na prezydenturze Trumpa, bo objął je on je cięciami budżetowymi, podobnie jak uczynił to z innymi instytucjami rządowymi. Sekretarz prasowy Białego Domu zaprezentował ostatnio podpisany przez Donalda Trumpa czek opiewający na 78 tysięcy dolarów i wystawiony na Rayana Zinke, któremu podlegają Parki Narodowe USA. Prezydenci zarabiają rocznie 400 tysięcy dolarów i do tego otrzymują wiele świadczeń, jak mieszkanie w Białym Domu. Donald Trump uważany za najbogatszego człowieka, który kiedykolwiek sprawował urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, podkreślał podczas kampanii, że nie musi być utrzymywany przez wyborców. Biały Dom oświadczył wcześniej, że prezydent daruje swe zarobki na cele charytatywne i zaapelował do dziennikarzy, aby pomogli wybrać jaka będzie to instytucja. Ostatecznie jednak wyboru dokonał sam prezydent z przedstawionych mu przez doradców propozycji. Sekretarz prasowy Białego Domu Sean Spicer powiedział, że Zarząd Parków Narodowych troszczy się o parki od 1916 roku i prezydent jest dumny, że przekazał swe zarobki za pierwszy kwartał właśnie zarządowi parków. Przyrzeczenie o rezygnacji z prezydenckich zarobków było jednym z czołowych tematów wystąpień kampanijnych Donalda Trumpa, wskazujących na jego osobisty majątek i niezależność finansową. Również córka Donalda Trumpa – Ivanka i zięć prezydenta Jared Kusher, których łączny majątek wycenia się na 740 milionów dolarów, pracują w Białym Domu bez wynagrodzenia. Konstytucja przewiduje, że prezydent nie może odmówić przyjęcia zarobków, dlatego Trump postanowił je darować. Nie jest to wyjątek. W historii Stanów Zjednoczonych uczynili to wcześniej prezydenci John Kennedy i Herbert Hoover.

PARTNERZY