Prezydent zmienia ton

5 marca 2017

Wystąpienie Donalda Trumpa przed połączonymi izbami Kongresu Stanów Zjednoczonych było jego najlepszym przemówieniem od czasu, gdy w połowie czerwca 2015 roku wkroczył na arenę wielkiej polityki – tak twierdzi wielu ekspertów. Ci, którzy wróżyli mu rychły upadek, mogą być rozczarowani. Przemówienie inauguracyjne było pesymistyczne i mroczne. Ale już po miesiącu Trump pokazał, że potrafi wyciągać wnioski z krytyki. Postrzegany jako skrajnie antyimigrancki, prezydent dał w swym przemówieniu do zrozumienia, ku zaskoczeniu wielu, że dopuszcza możliwość przyznania legalnego statusu milionom imigrantów bez papierów, którzy nie popełnili poważnych przestępstw. Co więcej, Trump nie wykluczył możliwości przyznania obywatelstwa młodym imigrantom bez papierów przywiezionym jako dzieci do USA. Byłoby to dla nich korzystniejsze niż  propozycja Obamy, który dawał tylko zezwolenie na pracę. Na krótszą metę chodzi o zerwanie z nalotami funkcjonariuszy Immigration na nielegalnych imigrantów, co prezydent Trump zarządził w pierwszych tygodniach swego urzędowania. W swym przemówieniu powiedział, że jego administracja odpowiada na apele wielu Amerykanów domagających się egzekwowania przepisów imigracyjnych i zabezpieczenia granic, co było głównym hasłem jego kampanii wyborczej. Gdyby faktycznie doszło do wszechstronnej zmiany w przepisach imigracyjnych, oznaczałoby to dramatyczny zwrot dla prezydenta, którego wiece wyborcze rozbrzmiewały głośnymi domaganiami  się wyborców wzniesienia muru na granicy z Meksykiem. Prezydent dodał, że jest skłonny sięgnąć poza linię podziałów partyjnych, aby udoskonalić system ochrony zdrowia, zmienić przepisy podatkowe z korzyścią dla klasy średniej,  przebudować infrastrukturę kraju i unowocześnić siły zbrojne. Nie będzie to proste, gdyż będzie zależeć w znaczej mierze od  aprobaty Kongresu, który będzie musiał wyasygnować na te cele spore fundusze: 54 miliardy dolarów na modernizację wojska, ze szczególnym uwzględnieniem arsenału nuklearnego, i ponad trylion dolarów na infrastrukturę kraju. Skąd wziąć pieniądze na ten cel? Jedna z propozycji to cięcia w budżecie Departamentu Stanu. Demokraci zarzucają prezydentowi, że dużo przyrzeka bez przedstawienia konkretnych kroków jak zamierza zrealizować te przyrzeczenia. „Promise big” – Dużo przyrzekaj – to kwintesencja taktyki Trumpa, taktyki której ofiarą padli, między innymi Polacy wierząc w przyrzeczenie Trumpa, że wkrótce po objęciu władzy zniesie wizy dla Polaków…

 

PARTNERZY