Nowy rok sklania do spojrzenia wstecz. W sprawach, które najbardziej obchodza Polonie Amerykanska, wydarzeniem o najwiekszym kalibrze politycznym w ubieglym 2010 roku byly, z pewnoscia, polskie wybory prezydenckie. W amerykanskim slowniku politycznym zwyciestwo jakie odniósl w USA w tych wyborach Jaroslaw Kaczynski zwyklo okreslac sie mianem “landslide” – lawinowe. Przewaga Kaczynskiego nad Komorowskim szczególnie zaznaczyla sie w chicagowskim okregu wyborczym, gdzie prezes PiS uzyskal blisko 80 proc. glosów, podczas gdy kandydat PO — 16 proc. Polonia amerykanska tradycyjnie stawia na tych polityków, których poglady lokuja ich po prawej stronie sceny politycznej. Wszelkie lewicowe skojarzenia kandydata, czy partii, która reprezentuje, oznaczaja utrate zaufania Polonii, która jest antylewicowa az do bólu. Skladaja sie na to wciaz zywe w pamieci doswiadczenia z peerelowskiej Polski, z której wielu obecnych Polonusów musialo emigrowac. W amerykanskich wyborach Kaczynskiemu pomogla opinia patrioty i przeciwnika lewicy. Sa w Polsce tacy, którzy maja Polonii Amerykanskiej za zle, ze w polskich wyborach prezydenckich glosowala zdecydowanie i konsekwentnie – i to w obu turach – za Jaroslawem Kaczynskim. Twierdza, ze wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie byl diamateralnie inny niz w Polsce, bo Polonia nie ma wiekszego rozeznania w polskich sprawach i nie wie co dla Polski wazne. A poza tym amerykanscy Polacy, szczególnie ci z Chicago, to taka Polska B tylko, ze za oceanem, no a stamtad prawdziwej Polski nie widac. Tymczasem ta aktywna Polonia, która glosuje i troszczy sie o kraj, jest – dzieki internetowi, telewizji satelitarnej i czestym rodaków rozmowom telefonicznym z krajem – obeznana w polskiej polityce nie gorzej niz rozpolitykowany Polak. To co w Polsce szwankuje jest z Ameryki dostrzegane wyraznie i to nie tylko przez Polonie, ale przez samych Amerykanów. Dla amerykanskich Polaków wazniejszy jest amerykanski prezydent, a Barack Obama nie mial w dopiero co zakonczonym roku najlepszych notowan nawet wsród swych zwolenników. Jednym z nich jest profesor Zbigniew Brzezinski. Zarzucil on Obamie, ze wobec apatii, jak ogarnia Ameryke, nie ma on zadnej koncepcji jak zmobilizowac kraj na nowo. Profesor Brzezinski przyznal, ze Barak Obama poczatkowo go oczarowal, ale teraz roczarowywuje, bo nie potrafi sformulowac zadnej idei, która zjednoczylaby niezadowolonych brakiem perspektyw Amerykanów. Trudno byloby zarzucic Brzezinskiemu stronniczosc w tej ocenie. W czasie kampanii wyborczej Brzezinski zdecydowanie poparl Obame. Podobnie uczynil jego syn Mark, który idac w slady ojca byl wysokim ranga urzednikiem w Radzie Bezpieczenstwa Narodowego przy prezydencie Billu Clintonie, a obecnie jest publicysta i zajmuje sie lobbingiem zagranicznym. Lojalnosc Zbigniewa Brzezinskiego wobec Baracka Obamy ma wiec poniekad charakter rodzinny, a sam profesor jest zaliczany do grona nieformalnych doradców obecnego prezydenta.
W ubieglym roku Polska, a z nia caly swiat obchodzil 200 setna rocznice urodzin Fryderyka Chopina. W Miami odbyla sie w lutym, organizowana przez amerykanska Fundacje Chopinowska, 8. Edycja Amerykanskiego Konkursu Chopinowskiego z udzialem 23 mlodych pianistów. Konkurs mial wyjatkowy charakter, gdyz odbywal sie w atmosferze wzmozonego zainteresowania muzyka Chopina na calym swiecie. Amerykanski Konkurs Chopinowski jest organizowany co piec lat, a jego regulamin sporzadzono w oparciu o regulamin Miedzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Ta zbieznosc przepisów regulujacych oba konkursy nie jest przypadkowa. Dzieki temu zwyciezca Amerykanskiego Konkursu Chopinowskiego kwalifikuje sie automatycznie do udzialu w warszawskim Konkursie, bedacym jednym z najstarszych konkursów muzycznych na swiecie, cieszacym sie wielkim prestizem i swiatowym rozglosem. W Miami zwyciezyla 19-letnia studentka Akademi Muzycznej w Hannowerze – Claire Huangci urodzona w Pensylwanii, ale w Konkursie Chopinowskim w Warszawie nie udalo sie jej dotrzec do finalu.