Już za kilka dni, za dni parę. Koniec roku. Piękny koniec. Nie lubię tego dnia. Tak mam od 1979 roku. Napadało wtedy mocno tego białego. Jak diabli, jak anieli. A ja po harcach nocy szedłem na dyżur do radia w Łodzi. Przez całe miasto… Od Alei Politechniki na ulice Narutowicza. Nic nie jechało tego ranka po mieście, a radio musiało grać. Doszedłem, wykonałem. Młodzi dużo mogą. Daja radę. Jak dobrze, że już po Swiętach! Jedzenia w „słoikach” ma na kilka dni. Co najmniej do Nowego Roku. Samo dobre, samo smaczne. Grzybowa, rosół, fasola Jaś, kapusta z grzybami, pierogi… Nawet chrzan. Pan Chrzan! Z jajkiem gotowanym na twardo i śmietaną. Kto jeszcze dziś taki robi? Moja Siostra…
Mazowsze
Wożę toboły w kazdą stronę! Ale tak bardzo lubię te moje podróże do wspomnień. Podczas Swiąt Bożego Narodzenia zawsze jest rodzinne wspominanie. Lubię to… A muzyka? Zawsze gra. Mogą być kolędy w wykonaniu zespołu Mazowsze. Tradycja! Ale może też być „muzyka ciszy”. Łagodność… Tak potrzebna w te dni. Pod choinką znalazłem coś do jedzenia, coś do słuchania, coś do oglądania, coś do noszenia. Słuchanie jednak najważniejsze… Pascal Obispo i Stromae. Dwa razy po francusku. Polecam! I Dobrego Nowego życzę…
napisane 27 grudnia 2013
Marek Niedzwiecki
www.marekniedzwiecki.pl