Trudna nostryfikacja

8 maja 2015

Nowy system opieki zdrowotnej określany potocznie jako Obamacare ma wejść w życie w przyszłym roku, a z nim ubezpieczenia na zdrowie otrzymają miliony Amerykanów, którzy dotychczas byli odsunięci od opieki lekarskiej. W związku z tym w Stanach Zjednoczonych zaczyna brakować lekarzy. Zwraca na to uwagę dziennik New York Times, który wtyka fakt, że w USA mieszkają tysiące lekarzy-cudzoziemców, którzy wykształcenie medyczne zdobyli za granicą, ale nie mogą praktykować swego zawodu w Stanach Zjednoczonych, bo system nostryfikacji dyplomów jest tu długi, ciężki i skomplikowany. Muszą oni zdawać trudne testy i często duplikować szkolenie i praktykę, które już odbyli u siebie w kraju. Amerykańskie środowisko lekarskie tłumaczy to koniecznością upewnienia się, że zagraniczny lekarz dopuszczony do praktykowania swego zawodu w USA będzie mógł sprostać wysokim standardom medycyny amerykańskiej nie mającej – jak twierdzi tutejsze środowisko lekarskie – równych sobie na świecie. Lekarze obcokrajowcy uważają, że nie ma potrzeby stawiania restrykcyjnych wymogów w czasie nostryfikacji, bo zabiera to czas i kosztuje bardzo dużo podczas, gdy w USA zaczyna brakować lekarzy, szczególnie w specjalnościach jak lekarz pierwszego kontaktu. Niektórzy eksperci uważają, że możnaby zapobiec brakowi lekarzy przez ułatwienie procesu nostryfikacji. I nie chodzi o sprowadzanie lekarzy z zagranicy, ale wykorzystanie tych, którzy już są w Ameryce, ale nie mogą praktykować tu swego zawodu.

 

W Stanach Zjednoczonych od lat kształcono mniej lekarzy niż wynosiło zapotrzebowanie, bo ograniczano ich liczbę przez limitowanie przyjęć na akademie medyczne. Dlatego obywatele amerykańscy, którzy nie mogli dostać się na studia medyczne u siebie w kraju, studiują medycynę za granicą, na przykład na Karaibach. Lista wymogów jakim lekarz cudoziemiec musi sprostać w USA jest bardzo długa. Począwszy od weryfikacji dyplomów, wypisów z przebiegu studiów, po zdanie serii testów i uzyskanie listów rekomendacyjnych, które można otrzymać po odbyciu pracy w charakterze wolontariusza w szpitalu. Najtrudniejsze jest uzyskanie rezydencji, nawet jeżeli lekarz obcokrajowiec odbył już rezydencję w swoim kraju. Cały proces może trwać nawet do 10 lat. Przeciwnicy ułatwiania nostryfikacji zagranicznym learzom w USA twierdzą, że wysokie wymagania stawiane lekarzom, którzy swe wykształcenie zdobyli poza Stanami, wynikają z chęci upewnienia się, że lekarz cudzoziemiec będzie mógł sprostać wysokiej jakości medycyny praktykowanej w USA. Poza tym pozwolenie zagranicznym lekarzom na pracę w USA to drenaż mozgów, szczególnie dotykający biedne kraje. Nie ma dokładnych danych, które pokazywałyby ilu lekarzy imigrantów, którzy nie mogą praktykować swego zawodu, mieszka w USA. Ale wiadomo, że co roku komisja, która zajmuje się weryfikacją dyplomów, przyjmuje do 8 tysięcy wniosków. Wiadomo też, że około 3 tysięcy lekarzy obcokrajowców odbywa co roku rezydencję, ale najczęściej w prowincjalnych szpitalach i w mniej lukratywnych specjalnościach jak lekarz pierwszego kontaktu.

PARTNERZY

single.php