Z wielkimi obawami wybierala sie reprezentacja Polski na eliminacyjny mecz do Wiednia przeciwko reprezentacji Austrii. Juz sama wypowiedz w polskiej prasie, prezesa PZPN Michala Listkiewicza, ze bedzie zadowolony jesli z pazdziernikowego dwumeczu repezentacja przywiezie 2 punkty, oddawala nastrój w jakim wybierano sie na kolejny wyjazdowy mecz reprezentacji. Tymczasem z profesjonalnego punktu widzenia, dziwne wydawalo sie, ze nagle tak wysoko zaczynamy cenic futbol austriacki, chociaz ani ranking UEFA, ani dotychczasowe dokonania druzyny austriackiej, nie dawaly zadnych podstaw do takiej oceny. Jedyna gwiazda zespolu austriackiego jest jego szkoleniowiec Hans Krankl, ale on co najwyzej mógl podejsc do linii i przekazywac uwagi swoim podopiecznym. Oczywiscie kazdy mecz mozna przegrac jesli nie podejdzie sie do niego z odpowiednia koncentracja i szacunkiem dla rywala. Polscy pilkarze nie zlekcewazyli Austriaków i od pierwszej minuty podjeli twarda walke. Szczególnie cenny okazal sie powrót do reprezentacji Radoslawa Kaluznego. Radek nie tylko kierowal znakomicie cala formacja pomocy, znakomicie ja asekurowal ale otworzyl wynik zdobywajac pierwsza bramke dla Polski. Chcialoby sie zapytac dlaczego tak pózno przypomniano sobie o jednym z najlepszych polskich pilkarzy i co spowodowalo, ze tak latwo zrezygnowano z niego w eliminacjach do Mistrzostw Europy. Radoslaw Kaluzny wprowadzil niezbedny spokój w grze naszej srodkowej linii, znakomicie rozpoczynal akcje ofensywne i wspólnie ze srodkowymi obroncami Tomaszem Hajto i Jackiem Bakiem, stworzyl zapore nie do przejscia dla napastników reprezentacji Austrii. Dobrze sprawowal sie w bramce Jerzy Dudek i mial raczej male szanse obrony strzalu z bliskiej odleglosci, po którym Austriacy zdobyli wyrównujaca bramke. Nasi boczni obroncy, Tomasz Rzasa i Marcin Baszczynski grali bardzo pasywnie i wlasciwie ani razu nie wlaczyli sie do akcji ofensywnych. Napewno duzym zaskoczeniem byl wystep Marcina Zajaca na prawej pomocy. Nie wniósl nic do gry zespolu i slusznie zastapil go Kamil Kosowski. Kamil prezentowal sie zdecydowanie korzystniej i byl wspólautorem trzeciej bramki. W srodku pola dwoil sie i troil Sebastian Mila wspomagany przez cofajacego sie do linii srodkowej Macieja Zurawskiego. Na swoim wysokim poziomie gral na lewej pomocy Jacek Krzynówek, który po bledzie pilkarzy austriackich stojacych w murze, zdobyl druga bramke dla Polski z rzutu wolnego. Zupelnie niewidoczny byl Grzegorz Rasiak. Zastepujacy go Tomasz Frankowski, dostal jedynie od trenera 25 minut, w których sprowokowl rzut wolny na linii pola karnego, który Jacek Krzynówek zamienil na bramke a nastepnie po podaniu Kamila Kosowskiego ustalil wynik spotkania na 3:1 dla Polski. Jedynym minusem byl wystep Radomskiego, który w koncówce meczu zmienil Radoslawa Kaluznego i jedynym, czym zapisal sie w meczu, to dwie zólte kartki, a w konsekwencji czerwona i polski zespól musial konczyc mecz w dziesiatke. Njaslbszym zawodnikiem na boisku byl w tym meczu bramkarz gospodarzy, który nie tylko, ze wypuscil z rak wszystkie pilki jakie do niego trafily, to jeszcze mial swój wspóludzial przy wszyskich straconych przez reprezentacje Austrii bramkach. 3 mecze, 6 punktów – to dobry poczatek eliminacji. Polska znalazla sie na drugim miejscu w tabeli za Anglia, i tak juz pewnie do konca eliminacji pozostanie. Te dwie reprezentacje sa zdecydowanie lepsze od pozostalych zespolów w grupie i miedzy nimi rozstrzygnie sie walka o awans z pierwszego lub drugiego, barazowego miejsca w grupie. Anglicy latwo zwyciezyli Walie 2:0, a Azerbejdzan bezbramkowo zremisowal z Irlandia Pln. Teraz czas na odpoczynek i w srode mecz z Walia w Cardiff. Jesli reprezentacja Polski zwyciezy lub przywiezie chocby jeden punkt, bedzie to udana jesien dla naszego zespolu i PZPN-u w kontekscie zblizajacych sie w grudniu wyborów.