Rzad Polski stara sie namówic do powrotu do kraju rodaków, którzy czasowo, lub na stale wyemigrowali za praca. Aby do nich dotrzec wladze RP objely patronat nad serwisem internetowym namawiajacym Polaków do powrotów z emigracji. Portal nazywa sie wracajdopolski.pl i jest adresowany glównie do tych, co wyjechali do Anglii, Irlandii i innych krajów Unii Europejskiej. My spojrzymy na argumenty wysuwane w portalu wracaj do Polski równiez z perspektywy amerykanskiej. "Twoje miejsce jest w kraju. Wracaj szybko, bo czeka tam praca za lepsze pieniadze, niz w Wielkiej Brytanii". Tak mozna strescic przeslanie portalu, który powstal pod patronatem Ministerstwa Pracy i Polityki Spolecznej. Piecze nad projektem objela firma rekrutacyjna Hays Poland razem z jej zagranicznym partnerem – Brytyjsko-Polska Izba Handlowa. Odplyw wykwalifikowanej kadry zmienil oblicze polskiego rynku pracy. Pracodawcy dotychczas dyktujacy na nim warunki, szybko zauwazyli, ze znalezienie odpowiedniej osoby do pracy nie jest takie proste" – czytamy na stronie glównej. Autorzy serwisu podkreslaja, ze dzisiejsza Polska jest zupelnie innym krajem niz jeszcze kilka lat temu, gdy dwa miliony rodaków opuszczalo swoje rodzinne miasta. Wydaje sie, ze na cud gospodarczy Donalda Tuska nie trzeba juz czekac, bo jest on faktem. "Pojawily sie nowe mozliwosci rozwoju wlasnych umiejetnosci oraz sciezek kariery. Powstalo duzo nowych miejsc pracy, spadlo bezrobocie, wynagrodzenia zaczely szybko rosnac, gospodarka rozwija sie doskonale" – brzmia zapewnienia. Czy aby na pewno jest tak kolorowo? Fakty sa bezsporne. W Polsce spadlo bezrobocie i place poszly w góre. W ostatnich latach powstalo az 1,5 miliona nowych miejsc pracy. Nikt niestety nie wspomina, ze przyczynily sie do tego nowo wybudowane fabryki, szukajace w Polsce taniej sily roboczej. Z najsilniejszym akcentem na slowo taniej. Czesc z nich przeniesiono z Chin i Korei, aby uniknac unijnych oplat celnych, inne przyszly do Polski z Europy Zachodniej – ze wzgledu na nizsze koszty pracy. Sztandarowe inwestycje, takie jak LG Philips pod Wroclawiem czy Dell w Lodzi faktycznie zatrudnily tysiace nowych pracowników. Znalezli ich z trudem, bo w dzisiejszych czasach pozyskanie chetnego na dziesieciogodzinne zmiany przy tasmie platne od 1200 do 1500 zlotych na reke okazalo sie problemem nawet w miejscowosciach mocno dotknietych bezrobociem. Tymczasem do Polski wybieraja sie nastepni wielcy inwestorzy. Fabryke gumy do zucia przenosi z Bristolu do Polski koncern Cadbury. Pracodawca jest, co prawda, brytyjski, ale place niestety pozostana polskie. Czy faktycznie jest to wymarzona oferta dla dwóch milionów Polaków, którzy pracuja dzisiaj za granicami za przyzwoite pieniadze?
Na lamach portalu Ewa Kitlinska, menedzer ds. marketingu z firmy Hayes przekonuje, ze powrót do kraju i tak sie oplaci. "Na polskim rynku pracy widoczny jest niedobór kadry. Nie tylko specjalistów, ale tez pracowników nizszego szczebla" – tlumaczy. I zapewnia, ze biorac pod uwage nizsze koszty utrzymania w kraju, wyjdziemy na plus. Podkresla spadek kursu brytyjskiego funta, który ma zniechecic Polaków do pracy na Wyspach. "W niektórych sektorach, takich jak budownictwo czy informatyka, place sa juz takie same jak w Europie Zachodniej" – dodaje. Strona wracajdopolski.pl, za posrednictwem firmy Hayes prezentuje równiez oferty pracy. I zacheca Polaków do podjecia zatrudnienia tymczasowego, które ma byc idealnym sposobem na adaptacje w kraju. "O powodzeniu pracy tymczasowej decyduja wielostronne korzysci, jakie ta forma zatrudnienia oferuje pracownikom. Praca tymczasowa pozwala uczestniczyc w rynku pracy wielu grupom spolecznym, które maja do niego utrudniony dostep" – czytamy na stronie. Slowem nie wspomniano, jak bardzo umowa o prace tymczasowa ogranicza prawa pracownika.
Srednia krajowa placa w Polsce wzrosla w ciagu ostatnich kilku lat o 20 procent i wynosi dzisiaj okolo 3 tysiecy zlotych brutto. Oznacza to, ze na reke pracownik dostaje dwa tysiace zlotych. Dla porównania w Wielkiej Brytanii srednia placa wzrosla w ostatnich latach o 8 procent i dzis wynosi 1490 funtów na reke. W Stanach Zjednoczonych srednia stawka to 17,5 dolara na godzine i choc wielu Polaków pracuje tu za mniejsze wynagrodzenie, to na ogól nie maja oni klopotów ze znalezieniem zatrudnienia czy dodatkowej pracy po godzinach. Ogromny organizm gospodarczy jakim sa Stany Zjednoczone ma miejsce pracy dla kazdego i to za przyzwoita stawke, choc gdy mowa o wyzszych stawkach podobnie jak w Anglii trzeba znac jezyk i dysponowac odpowiednim fachem. Uzywany, 10-letni samochód w Wielkiej Brytanii kupimy za 500 funtów czyli (10 dni pracy), w Polsce za taki sam trzeba wylozyc przynajmniej 5000 zlotych (2,5 miesiaca oszczedzania…). Jesli lubimy fotograf ie – elegancki kompaktowy aparat fotograficzny Olympusa dostaniemy za 100 funtów. W Londynie mozemy sobie na niego pozwolic po dwóch dniach pracy, w kraju trzeba na niego harowac caly tydzien. Jeszcze ciekawiej wygladaja kosztowne wyjazdy wakacyjne w dalekie kraje. Tygodniowy pobyt na Wyspach Kanaryjskich zarezerwujemy w brytyjskich biurach podrózy nawet za 300 funtów (6 dni pracy). Ojczyzna nie dosc, ze slabo placi, to za luksusy zdziera podwójnie. Wyjazd na Teneryfe kosztuje co najmniej 3,5 tysiaca zlotych – a te zarobimy najwczesniej po niemal dwóch miesiacach pracy. Oczywiscie zakladajac, ze z naszej pensji nie wydamy ani grosza na biezace wydatki. Jezeli chodzi o Stany Zjednoczone to niski kurs dolara spowodowal, ze wiekszosc artykulow spozywczych jest tu tansza niz w Polsce, nie mówiac juz o samochodach, które w porównaniu z cenami w Polsce sa tu – w przypadku tych najdrozszych nawet dwa razy tansze. Mocna strona amerykanskiego rynku pracy jest jego ogromna chlonnosc na pracowników. W Wielkiej Brytaniii czy Irlandii trzeba juz teraz energicznie szukac pracy – w Stanach miejsc pracy – nawet przy obecnej zapasci gospodarczej jest wciaz sporo. Ale najbardziej oczywista przewaga W. Brytanii, Irlandii i innych krajów Unii przyjmujacych Polaków jest to, ze moga oni tam pracowac legalnie. W przypadku Stanów trzeba miec legalny pobyt, lub pracowac na czarno – ale to juz zupelnie inna sprawa.