Malo który temat nurtuje polskich imigrantów w Ameryce tak jak kurs dolara w stosunku do zlotówki. Na niedawnym spotkaniu w Chicago z czolowym polskim politykiem – Janem Rokita, sprawa ta powracala kilkakrotnie. Polakom w Ameryce zalezy, aby dolar stal wysoko, bo wówczas ich zarobki i oszczednosci sa w Polsce o wiele wiecej warte. Wielu trudno bylo zrozumiec, dlaczego dolar zamiast utrzymywac, lub podwyzszac swa wartosc spada w polskich kantorach. Sprawe te, choc tylko posrednio, tlumaczy ogromny dlug Stanów Zjednoczonych. Kraj, który jest tak zadluzony, jak Ameryka, nie moze miec silnej waluty, tak jak czlowiek zadluzony, którego czeki traktuje sie z podejrzeniem. Alan Greenspan – prezes zarzadu rezerwy federalnej, amerykanskiego odpowiednika banku centralnego wskazuje, ze Stany Zjednoczone stoja w obliczu powaznego kryzysu finansowego i przyjdzie im podjac niepopularne decyzje, aby kryzys ten rozwiazac. Aby dac pojecie, jak dotkliwy jest to kryzys, wystarczy powiedziec, ze kazdy Amerykanin, mezczyzna, kobieta, dziecko, jest zadluzony na 145 tysiecy dolarów i dlug ten wciaz rosnie. Pieniadze te skladaja sie na zobowiazania finansowe rzadu Stanów Zjednoczonych wobec zagranicznych wierzycieli, weterenaów, którym trzeba wyplacac renty, emerytów etc. Co gorsza jest to tylko zadluzenie rzadu, ale przeciez wiekszosc Amerykanów ma swoje prywatne dlugi – pozyczke hipoteczna na dom, zadluzenie na kartach kredytowych, dlug za nauke na uniwersytecie. Na domiar zlego Amerykanie sa spoleczenstwem, które oszczedza niechetnie. Obliczono, ze z kazdych zarobionych 100 dolarów statystyczny Amerykanin oszczedza tylko jednego dolara, a wiec 1%. Amerykanie lubia wydawac, kupowac wciaz nowe rzeczy. Znajduje to odbicie w statystykach. Amerykanie, jako spoleczenstwo, wydaja na import zagranicznych artykulów, samochodów, odziezy, artykulów spozywczych o blisko 2 miliardy dolarów wiecej dziennie niz w tym samym dniu wydaje na towary i uslugi reszta swiata. A wiec Amerykanie konsumuja na potege. Co wiecej, wedlug niedawnego sondazu opinii publicznej w USA Amerykanie wcale nie chca, aby problem ten rozwiazac w sensowny sposób przez podniesienie podatków i zmniejszenie nakladów rzadowych.
Coraz bardziej donosne sa glosy ekspertów: polityków, ekonomistów, którzy podkreslaja, ze jezeli Ameryka nie przestanie zyc za pozyczone pieniadze czekac ja bedzie finansowa i spoleczna kleska, która moze przyniesc ze soba niebotyczne oprocentowanie pozyczek, spadek wartosci domów, brak pieniedzy w kasie rzadowej na opieke zdrowotna, a nawet na policje i administracje. Czy oznacza to, ze ekspertom nalezy bezkrytycznie wierzyc? Niezupelnie. Latwy kredyt, latwy dostep do pieniedzy niekoniecznie jest zly. Pozwala budowac Ameryke. Wiele z pozyczonych srodków przeznaczanych jest na inwestycje w male , srednie i te najwieksze miedzynarodowe biznesy. Z tymi prognozami, ze Ameryce grozi absolutna kleska jest troche tak, jak z przepowiedniami o koncu swiata, które – na szczescie sie nie sprawdzily. Jak doszlo do obecnego zadluzenia Ameryki? Jeszcze w latach 50. pokolenie, które przezylo wojne skrzetnie oszczedzalo, odkladajac na swe konta nawet do 11% zarobków. Ale z biegiem czasu, kiedy Ameryka rozwijala sie w szalonym tempie zmartwienia o finansowa przyszlosc ustapily poczuciu, ze zamiast oszczedzania trzeba wydawac i nie ma co sie specjalnie martwic o przyszlosc, bo ta z pewnoscia bedzie dobra dla Ameryki. Doszlo do tego, ze w roku 2000 statystyczna rodzina amerykanska musiala wydac na obsluge swego zadluzenia, a wiec na procenty od pozyczek na dom, samochód, karty kredytowe i tak dalej, na to wszystko trzeba bylo wydac az 18% dochodów rodziny. Od tego czasu procent ten nie zmalal. A zadluzenie przecietnej amerykanskiej rodziny tylko na kartach kredytowych wynosi 7 200 dolarów. To tylko karty kredytowe.
Wielu Ameyrkanów czuje sie mimo tego zadluzenia dobrze, bo rosnie wartosc ich domów, zakupionych oczywiscie za pozyczone pieniadze. To fakt, wartosc nieruchomosci, szczególnie ostatnio, bardzo wzrosla, ale przeciez pieniadze za dom mozna otrzymac dopiero po jego sprzedazy, a wiec jest to bogactwo na papierze. Poza tym ostatnio toczy sie w USA dyskusja skupiajaca sie wokól tego, czy wartosc nieruchomosci nie jest aby zbytnio wywindowana, i czy aby nie dojdzie do tego, ze te wysokie ceny domów, które daja komfort ich wlascicielom, nie pekna jak banka mydlana i wtedy okaze sie, ze domu wycenionego na 300 tysiecy dolarów nie mozna bedzie sprzedac nawet za 200 000. A przeciez takie czasy juz w historii Ameryki byly… Jeszcze niedawno Ameryka jako panstwo byla w duzo lepszej kondycji finansowej. W roku 2000 rzad dysponowal po raz pierwszy od wielu lat nadwyzka budzetowa w wysokosci 236 miliardów dolarów. W u bieglym roku doszlo do rekordowego zadluzenia 412 miliardów dolarów. Jak do tego doszlo? Trudno na to pytanie dac jednoznaczna odpowiedz, ale przyczynily sie do tego: recesja, obnizka podatków wprowadzona przez prezydenta Busha, a takze zapasc ekonomiczna niektótrych sektorów gospodarki spowodowana atakami terrorystycznymi z 11 wrzesnia 2001 roku. Pózniej poglebily te zapasc do tego konflikty zbrojne, najpierw w Afganistanie, a pózniej w Iraku. Ale nie wszystko w gospodarce amerykanskiej zapowiada sie zle. Deficyt budzetowy za rok 2005 jest o 100 miliardów dolarów nizszy niz sie spodziewano, a zadluzenie rzadu jest nizsze niz w latach 90.
Obciazeniem dla budzetu w najblizszych latach bedzie przechodzace powoli na emeryture pokolenie powojennego wyzu demograficznego. Ludzie z tego pokolenia dobijajacy obecnie 60-tki zaczna pobierac swiadczenia z Social Security i Medicare, a te programy nie posiadaja oszczednosci i sa utrzymywane z biezacych skladek pracowniczych. Problemy ekonomiczne , które przedstawilem spowodowaly, ze wartosc dolara na rynkach miedzynadrowych spadla. Amerykanie sie tym zbytnio nie przejmuja, bo za import placa dolarmi i co z tego, ze ich wartosc na rynku swiatowym jest nizsza, to strata eksportera. Dopiero gdy Amerykanin wyjezdza za granice i placi za hotel, za rachunek w restauracji czy robi zakupy w Anglii, w Japonii, czy w Australii widzi, ze jego dolar jest tam wart znacznie mniej niz w domu, w Ameryce. Tak tez sytuacja ma sie w Polsce, gdzie dolar utrzymuje sie na poziomie 3 zlotych i 30 groszy i wykazuje tendencje spadkowa. Trudno, trzeba sie z tym pogodzic, ze nie wróca czasy, kiedy za kilka dolarów dziennie mozna bylo zyc w Polsce. Bo inna, bogatsza i bardziej rozwinieta jest sama Polska i dolar z zadluzonej po uszy Ameyrki nie jest juz w niej królem. A tamte czasy kiedy dolar rzadzil? No cóz, jak mówia Czesi: to se ne vrati.